31.01.2015
Starość...
Bezdomność...
Do schroniska trafił starszy bokser...
Serce pęka, gdy patrzymy na posiwiałe fafle i bokserze oczy, w których widać tylko przerażenie, w których przestaje tlić się nadzieja...
Relacja wolontariuszki:
"Borys to starszy pies rasy bokser. Jest wyciszony, dość spokojny. Na obecną chwilę nie pozwala do siebie podejść, jest mocno zestresowany."
BARDZO PROSIMY PAŃSTWA O DOM DLA BORYSA, CHOĆBY TYMCZASOWY.
SCHRONISKO TO NIE MIEJSCE DLA NIEGO. ON POTRZEBUJE CZŁOWIEKA, OPIEKI I MIŁOŚCI...
Kilka dni temu Borys przeszedł pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym u Agnieszki w Krakowie, razem z Tośkiem i Hektorem.
Agnieszka pisze o nim tak:
„Borys przyjechał do mnie w czwartek wieczorem wraz z Panią Klaudią ze schroniska Psie Pole. Bardzo dziękuję Pani Klaudii za przywiezenie do mnie psiaka, za pomoc przy wprowadzeniu go do domu zamieszkiwanego już przez dwa inne psy i za poświęcony na to czas.
Borys ze schroniska przyjechał zaszczepiony przeciwko chorobom zakaźnym oraz wściekliźnie, odrobaczony, odpchlony oraz wykastrowany. Ogólny stan jego zdrowia oceniam jako dobry, ale za parę dni po wstępnym podkarmieniu i zaaklimatyzowaniu się w domu zrobimy jeszcze wszystkie badania „przeglądowe”, wtedy napisze więcej. Uszy czyste, w stanie dobrym, pazury nieprzerośnięte. Zęby trochę pościerane, ale widziałam takie u całkiem młodych psów, które były karmione twardym pokarmem np koścmi. Na ciele trochę zadrapań, pokiereszowań i drobnych blizn, być może nabytych w trakcie błąkania, z którego Borys został odłowiony do schroniska. Oceniam go na około 7 lat.
Jakim psem jest Borys? Grzecznym, o stoickim spokoju, bardzo łagodnym i przyjaznym. Na razie jest u mnie chwilę, ale z moich wstępnych obserwacji wynika, że jest to pies, z którym nie będzie raczej nigdy żadnych problemów wychowawczych, behawioralnych, a już na pewno problemów z agresją w jakimkolwiek kierunku. Jest psem dużym, takim misiakiem, wielką przytulanką. Nie jest wyższy od dwóch pozostałych, dosłownie minimalnie o 2-3cm, ale gabarytowo jest obszerny, o mocnej budowie, grubych łapach, dużej głowie i klatce piersiowej. Chciałby się przytulać cały czas, dawać buziaki, siedzieć przyklejonym non-stop, najlepiej na kolankach, jak malutki piesek. Chodzi za mną cały czas, wszystkiego ciekawski, zainteresowany otoczeniem, bada i poznaje, ale w sposób nienachalny i nieprzeszkadzający w niczym. Chodzi powoli, raczej nie gania jak szalony i nie skacze, ale bardzo wyraźnie okazuje radość i zadowolenie, merda ogonkiem cały czas i chce dawać buziaki. Na spacerze idzie na luźnej smyczy, nie ciągnie i chwała mu za to. Dziś 40 minut chodziliśmy po sadzie i przełożyłam smycz przez ramię, żeby mieć wolne ręce i nawet nie czułam, że jest do mnie „przypięty” taki duży pies, szedł przy nodze na luźnej smyczy. Z powodzeniem jego opiekunem mogłaby być osoba starsza zarówno kobieta jak i mężczyzna, jak i młodsza, mało doświadczona, bo jest bardzo spokojny. W domu śpi na kanapie, bardzo chce spać na łóżku przyklejony do mnie, co w nocy jest troszkę problematyczne, bo po prostu ciężko znaleźć miejsce do spania, jak takie trzy delikwenty chcą spać na głowie, ewentualnie na kolanach każdy jeden i nie można się ruszać, więc jednej nocy musiałam przegonić wszystkie „Trzy Prezesy” na inną kanapę. Borys daje się wyrzucić z łóżka bez problemu, ale zaraz przychodzi z powrotem jak bumerang z maślanymi oczami, byleby tylko głaskać dalej.
Do moich psów ustępliwy, przyjazny, kładzie się na nich i do nich też chce się przytulać, albo robi z nich poduszkę lub podchodzi i liże psom oko, ucho, nos, co mu się wymyśli. Histeryczny Tosiek jest oczywiście tym faktem oburzony, Hektor z kolei jest bardzo zainteresowany nowym kumplem, więc notorycznie i nieustannie go zaczepia i prowokuje do zabawy, czasem w sposób natrętny, męczący dla wszystkich wokoło, szczekając, trącając głową łapą, prowokując czasem nieładnie, a Misiak nic sobie z tego nie robi. Jak już Misiek się zmęczy i ma dość, to za 140 razem odburknie i obróci się na bok, albo pójdzie w inne miejsce, co wcale nie znaczy, ze Hektor daje mu spokój. Udało mi się to przypadkiem złapać na filmie. Tosiek dla odmiany z kolei wprowadza terror nad miską, bo każda miska w tym domu (a jest ich teraz na stałe 6) zdaniem Tośka należy do Tośka, więc ciągle burczy biednemu Miśkowi do ucha (ale od 2 miesięcy to samo robi Hektorowi, wiec nic nowego w tym domu), jak biedny Misiek próbuje coś zjeść. Na szczęście Misiek i tutaj mnie nie rozczarowuje, bo wciąż jest niczym nie przejęty. Chwilę jadły osobno, ale szybko zaczęły jeść razem pod moim nadzorem, bo nie ma z tym żadnego problemu.
A no i oczywiście to jest łasuch, je sporo, bo jest wychudzony i nabiera masy, ale wkrótce planuje zacząć mu dawkować, żeby się nie upasł.
Na owczarkopodobnego psa „za płotem” prowadzony kilkukrotnie obok na smyczy nawet nie spojrzał, puszczony wolno na ogródek za złym przykładem Tośka i Hektora naburczał dwa razy i poszedł dalej niewzruszony.
Komendy zna, ale pracujemy nad odświeżeniem pamięci. Niestety nie wie co to smaczki i co to nagrody, natomiast na pewno wie co to krzyk. Schody też są nowością. Po pogrubionej sierści wnioskuje, że był to pies zamieszkujący na zewnątrz. Na razie adaptuje się do mieszkania wewnątrz domu, bardzo mu się podoba i szybko mu to idzie, jest już Królem Kanapy I Fotela, ale przy zapalonym kominku na razie mu za gorąco.
Borysowi można zaglądać do oka, ucha i gardła i kompletnie mu to nie przeszkadza. Jeszcze się cieszy i merda ogonem. Do wanny dał się wsadzić i wyprać bez problemu (musiałam to zrobić, bo był cały poklejony brudem i odchodami i potwornie śmierdział, a chciał spać na łóżku).
Podsumowując Misiak-Borys mógłby zamieszkać w różnym typie domów z różnymi rodzinami, z innymi psami spokojnie. Schronisko podało informację, że na kota jest obojętny (co jest bardzo prawdopodobne w przypadku takiego „powolniaka”), ale jeszcze to zweryfikuje jak napotkamy okoliczne wiejskie sierściuchy. Myślę, że mógłby również zamieszkać w domu z dziećmi ze względu na swoją łagodną i stoicką naturę, ale przy malym dziecku trzeba by uważać, by nie trącił niechcący, bo jest duży i nie do końca ma poczucie swojego gabarytu. Czyli nawet z małym dzieckiem tak, ale dla odpowiedzialnych rozsądnych rodziców, którzy będą monitorować sytuację, a ze starszymi dziećmi bez problemu.”
Linki do filmów na youtube:
„Przesyłam nowe zdjęcia Boryska i filmy z jego wygłupami :)
Nasz „Borysiak” nadal czeka na dom. Jaki jest?
Grzeczny, przytulaśny i milusiński, jest Wielkim Misiakiem i przylepą, Leniuchem, który uwielbia się wylegiwać na łóżku i kanapie, bawi się jak szczeniaczek. Przychodzi na zawołanie i grzecznie idzie na smyczy. Ciekawski, towarzyski, 100% łagodności, jest dosyć masywny, ale nie potrzebuje żadnego „dominującego” właściciela. To jest Przytulak. Spokojny u lekarza, można mu zaglądać do oka, ucha i gardła. Borys chce się bawić, tj pies barwny i kontaktowy, ale jest psem „dla każdego”, nie jest stary, ani nie jest nudny, nie jest też brzydki, czeka na dom jedynie dlatego, że nie jest 100% bokserem :(.
Będzie czekał dopóki ktoś nie zrozumie, że najważniejszy jest charakter psa, (który w przypadku Borysa jest naprawdę najlepszy jaki może być), a nie jego „markowy” rasowy wygląd.
Co jeszcze mogę powiedzieć o Borysiaku? Lubi pojeść! Już ukradł mięcho na kotlety ze stołu, babeczkę cytrynową i „o zgrozo”: nadpsutą kiełbasę z kosza. No niestety, apetyt ma na wszystko, niekoniecznie na to, co dla niego dobre :)
Borys jest grzeczny u weterynarza i grzecznie jeździ autem. Zostaje sam w domu, nic nie niszczy i nie brudzi.
Jest wesoły, chętny do zabawy, zna komendy.
Nie sposób go nie pokochać, więc jeśli ktoś szuka Przytulaka o anielskim sercu i psiaka, który codziennie rano (i przy każdej innej okazji) będzie przychodził przykleić się do Opiekuna i dawać mu buziaki w ucho (taki ma poranny rytuał), to właśnie pies dla niego.
Pokochaj Borysa, a on będzie Cię kochał swoim Gołębim Sercem 100 razy mocniej :)"
Linki do filmów:
https://www.youtube.com/watch?v=MbQsOlO2kxo
https://www.youtube.com/watch?v=hu6KVu0ho4M
https://www.youtube.com/watch?v=I6p0PrzP3CI
https://www.youtube.com/watch?v=5dj0kbyClnE
https://www.youtube.com/watch?v=hwa93H-QllU
Dostaliśmy nową reację i zdjęcia od Agnieszki, opiekunki Borysa:
"Borys jest już rok w swoim domu tymczasowym. Jest wielkim pluszakiem, uwielbia się przytulać. Ciągle za mną łazi, często ma taką minę jakby absolutnie wszystko widział pierwszy raz i nie wiedział czego ma się spodziewać. Nie jest głupi, ale przez większość czasu sprawia wrażenie Misia O Bardzo Małym Rozumku. Jak Kubuś Puchatek. Lubi broić w domu, nie robi na szczęście jakiś większych zniszczeń, ale nic nie można przy nim zostawić na wierzchu, bo na 100% "ukradnie". Musiałam schować śmietnik do szafki i jeszcze założyć blokadę, bo nie dość, że codziennie rozrzucał śmieci po całym domu, to nawet szafkę się nauczył otwierać. Co zostanie na blacie - jest Borysa. Zjada absolutnie wszystkie kapcie. Zawsze miałam zapas kilku par w domu, a przy nim zdażyły się sytuacje, w których nie miałam ani pół jednego kapcia. Potrafi mi ukraść kapcie z pod nóg, bo np zagadam się przez telefon albo zapatrzę w komputer. Jest też straszną ciapą. Jak kradnie bułki z parapetu w kuchni, to od razu zrzuci kwiatka. NIe kradnie, bo jest głodny, kradnie, bo taka jego natura robienia głupich numerów. Mam tylko jednego kwiatka w domu, który jest odporny na zapominanie podlewania przez 2 tygodnie, niestety nie jest odporny na rzucanie nim o ziemię :). Biedna roślinka. Ostatnio nieopatrznie zostawiłam też w kuchni masło orzechowe na stole i to otwarte. Jak wróciłam zastałam Borysa jedzącego masło na kanapie, wyjadł tyle ile sięgnął swoim ozorem, upaprał pół świeżo wypranej kanapy, a następnie walnąl się na to spać. Ukradł też całą masę innych rzeczy, masło, świąteczne ciasto... Firanki i karnisze też nie są odporne na nudę Borysa. Otóż te w pokoju są regularnie wyrywane z żabek karnisza, a ta kuchenna kiedyś mu się po prostu nie spodobała. Zatem została zdemontowana wraz z karniszem. Uprzedzając pytania: Tak, ma zabawki, całe mnóstwo, piłki, kongi i inne. Na szczęscie Pan, który robił remont łazienki się nade mną politował, karnisz zamontował na nowo, ale z firanki w kuchni i tak zrezygnowałam trwale.
Otrzymaliśmy nową relację z domu stałego Borysa:
Otrzymalismy relację z domu stałego Borysa:
Dostaliśmy bardzo smutną wiadomośc od Agnieszki, opiekunki Borysa:
"Borysek odszedł. Zachorował nagle, 1.01.2019 zeskoczył wieczorem z łóżka i strasznie zapłakał, każdy kolejny ruch to był wrzask. Mysłałam, ze może nogę zwichnał albo złamał, taki płacz. W lecznicy całodobowej powiedzieli, że prawdopodobnie wypadl mu dysk w odcinku szyjnym, bo miał typowe objawy, głowa w dół, kręgosłup do góry wygięty, ale poruszał się prawidłowo. Odesłali nas z lekami do domu, mówiąc, że nie będzie tak źle i żeby na razie leczyć objawowo, że takie jest wstępne postępowanie i ze rokowanie - skoro chodzi normalnie, "tylko boli" - nie jest najgorsze. Tak więc Borys dostawał steryd, tramal, lek przeciwzapalny i w zasadzie po tygodniu było wszystko dobrze, pies wesoły, spacerujacy chetnie, bawiący się, tarzający na plecach jak zawsze. W sobote 12.01.2019 w nocy niestety dobra passa się skończyła, Brorysa sparaliżowało na przednie łapy. Niedziele i poniedziałek spedzilismy w lecznicy na badaniach (rtg, krew, mocz - niby wszystko OK, założono Borysku stabilizator kregoslupa szyjnego, podano płyny - bo pies leżacy się nie napije sam swobodnie, silne leki opioidowe, bo tamte juz nie dawaly rady), we wtorek był umówiony rezonans. Myślałam, że może dyskopatia, niestabilność, jakieś zapalenie nerwu.. niestety rezonans z kontrastem wykazał, że Borys w odcinku szyjnym ma nowotwór rdzenia kręgowego na długość 3 kręgów, zajmujący wzdłuż i wszerz kanał kręgowy :( Lekarz powiedział, że zachowanie tej struktury po podaniu kontrastu jednoznacznie wskazuje na to, że nie jest to usuwalny guzek ani krwiak, żadna dyskopatia, nic co można zoperować, nic co można leczyć, że można jeszcze zrobić tomograf, żeby lepiej zobrazować, czy kośći są nacieczone, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego, żeby zobaczyć jakie komórki, ale ze to sie nie nadaje juz do zadnego leczenia i nie ma sensu :( Ze względu na to, że Borysek był typem poczciwiaka, który nie bardzo kumał czemu go boli, każdy zastrzyk czy wizyta w lecznicy to był dla niego ogromny stres, a nawet leki opioidowe nie wyłączały bólu (nie dało się dotknąć łapy, lopatki, obreczy barkowej, żeby np go obrócić, przełożyć, ułożyć, bo był od razu przeraźliwy płacz..) zdecydowaliśmy, że nie będziemy wybudzać Boryska.
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart