• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

BORYS

  • Wiek: 7-9
  • Umaszczenie: Żółte
  • Stosunek do dzieci: Nie sprawdzony
  • Pod opieką: Fundacja
  • Płeć: Pies
  • Status: Tęczowy Most
  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

31 01 2015

Relacje

30 Lis -0001

31.01.2015

Starość...

Bezdomność...

Do schroniska trafił starszy bokser...

Serce pęka, gdy patrzymy na posiwiałe fafle i bokserze oczy, w których widać tylko przerażenie, w których przestaje tlić się nadzieja...

Relacja wolontariuszki:

"Borys  to starszy pies rasy bokser. Jest wyciszony, dość spokojny. Na obecną chwilę nie pozwala do siebie podejść, jest mocno zestresowany."

BARDZO PROSIMY PAŃSTWA O DOM DLA BORYSA, CHOĆBY TYMCZASOWY.

SCHRONISKO TO NIE MIEJSCE DLA NIEGO. ON POTRZEBUJE CZŁOWIEKA, OPIEKI I MIŁOŚCI...

 

16.02.2015

Kilka dni temu Borys przeszedł pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym u Agnieszki w Krakowie, razem z Tośkiem i Hektorem.

Agnieszka pisze o nim tak:

„Borys przyjechał do mnie w czwartek wieczorem wraz z Panią Klaudią ze schroniska Psie Pole. Bardzo dziękuję Pani Klaudii za przywiezenie do mnie psiaka, za pomoc przy wprowadzeniu go do domu zamieszkiwanego już przez dwa inne psy i za poświęcony na to czas.

Borys ze schroniska przyjechał zaszczepiony przeciwko chorobom zakaźnym oraz wściekliźnie, odrobaczony, odpchlony oraz wykastrowany. Ogólny stan jego zdrowia oceniam jako dobry, ale za parę dni po wstępnym podkarmieniu i zaaklimatyzowaniu się w domu zrobimy jeszcze wszystkie badania „przeglądowe”, wtedy napisze więcej. Uszy czyste, w stanie dobrym, pazury nieprzerośnięte. Zęby trochę pościerane, ale widziałam takie u całkiem młodych psów, które były karmione twardym pokarmem np koścmi. Na ciele trochę zadrapań, pokiereszowań i drobnych blizn, być może nabytych w trakcie błąkania,  z którego Borys został odłowiony do schroniska. Oceniam go na około 7 lat.

Jakim psem jest Borys? Grzecznym, o stoickim spokoju, bardzo łagodnym i przyjaznym. Na razie jest u mnie chwilę, ale z moich wstępnych obserwacji wynika, że jest to pies, z którym nie będzie raczej nigdy żadnych problemów wychowawczych, behawioralnych, a już na pewno problemów z agresją w jakimkolwiek kierunku. Jest psem dużym, takim misiakiem, wielką przytulanką. Nie jest wyższy od dwóch pozostałych, dosłownie minimalnie o 2-3cm, ale gabarytowo jest obszerny,  o mocnej budowie, grubych łapach, dużej głowie i klatce piersiowej.  Chciałby się przytulać cały czas, dawać buziaki, siedzieć przyklejonym non-stop, najlepiej na kolankach, jak malutki piesek. Chodzi za mną cały czas, wszystkiego ciekawski, zainteresowany otoczeniem, bada i poznaje, ale w sposób nienachalny i nieprzeszkadzający w niczym. Chodzi powoli, raczej nie gania jak szalony i nie skacze, ale bardzo wyraźnie okazuje radość i zadowolenie, merda ogonkiem cały czas i chce dawać buziaki. Na spacerze idzie na luźnej smyczy, nie ciągnie i chwała mu za to. Dziś 40 minut chodziliśmy po sadzie i przełożyłam smycz przez ramię, żeby mieć wolne ręce i nawet nie czułam, że jest do mnie „przypięty” taki duży pies, szedł przy nodze na luźnej smyczy.  Z powodzeniem jego opiekunem mogłaby być osoba starsza zarówno kobieta jak i mężczyzna, jak i młodsza, mało doświadczona, bo jest bardzo spokojny. W domu śpi na kanapie, bardzo chce spać na łóżku przyklejony do mnie, co w nocy jest troszkę problematyczne, bo po prostu ciężko znaleźć miejsce do spania, jak takie trzy delikwenty chcą spać na głowie, ewentualnie na kolanach każdy jeden i nie można się ruszać, więc jednej nocy musiałam przegonić wszystkie „Trzy Prezesy” na inną kanapę. Borys daje się wyrzucić z łóżka bez problemu, ale zaraz przychodzi z powrotem jak bumerang z maślanymi oczami, byleby tylko głaskać dalej.

Do moich psów ustępliwy, przyjazny, kładzie się na nich i do nich też chce się przytulać, albo robi z nich poduszkę lub podchodzi i liże psom oko, ucho, nos, co mu się wymyśli. Histeryczny Tosiek jest oczywiście tym faktem oburzony, Hektor z kolei jest bardzo zainteresowany nowym kumplem, więc notorycznie i nieustannie go zaczepia i prowokuje do zabawy, czasem w sposób natrętny, męczący dla wszystkich wokoło, szczekając, trącając głową łapą, prowokując czasem nieładnie, a Misiak nic sobie z tego nie robi. Jak już Misiek się zmęczy i ma dość, to za 140 razem odburknie i obróci się na bok, albo pójdzie w inne miejsce, co wcale nie znaczy, ze Hektor daje mu spokój. Udało mi się to przypadkiem złapać na filmie. Tosiek dla odmiany z kolei wprowadza terror nad miską, bo każda miska w tym domu (a jest ich teraz na stałe 6) zdaniem Tośka należy do Tośka, więc ciągle burczy biednemu Miśkowi do ucha (ale od 2 miesięcy to samo robi Hektorowi, wiec nic nowego w tym domu), jak biedny Misiek próbuje coś zjeść. Na szczęście Misiek i tutaj mnie nie rozczarowuje, bo wciąż jest niczym nie przejęty.  Chwilę jadły osobno, ale szybko zaczęły jeść razem pod moim nadzorem, bo nie ma z tym żadnego problemu.

A no i oczywiście to jest łasuch, je sporo, bo jest wychudzony i nabiera masy, ale wkrótce planuje zacząć mu dawkować, żeby się nie upasł.

Na owczarkopodobnego psa „za płotem” prowadzony kilkukrotnie obok na smyczy nawet nie spojrzał, puszczony wolno na ogródek za złym przykładem Tośka i Hektora naburczał dwa razy i poszedł dalej niewzruszony.

Komendy zna, ale pracujemy nad odświeżeniem pamięci. Niestety nie wie co to smaczki i co to nagrody, natomiast na pewno wie co to krzyk. Schody też są nowością. Po pogrubionej sierści wnioskuje, że był to pies zamieszkujący na zewnątrz. Na razie adaptuje się do mieszkania wewnątrz domu, bardzo mu się podoba i szybko mu to idzie, jest już Królem Kanapy I Fotela, ale przy zapalonym kominku na razie mu za gorąco.

Borysowi można zaglądać do oka, ucha i gardła i kompletnie mu to nie przeszkadza. Jeszcze się cieszy i merda ogonem. Do wanny dał się wsadzić i wyprać bez problemu (musiałam to zrobić, bo był cały poklejony brudem i odchodami i potwornie śmierdział, a chciał spać na łóżku).

Podsumowując Misiak-Borys mógłby zamieszkać w różnym typie domów z różnymi rodzinami, z innymi psami spokojnie. Schronisko podało informację, że na kota jest obojętny (co jest bardzo prawdopodobne w przypadku takiego „powolniaka”), ale jeszcze to zweryfikuje jak napotkamy okoliczne wiejskie sierściuchy. Myślę, że mógłby również zamieszkać w domu z dziećmi ze względu na swoją łagodną i stoicką naturę, ale przy malym dziecku trzeba by uważać, by nie trącił niechcący, bo jest duży i nie do końca ma poczucie swojego gabarytu. Czyli nawet z małym dzieckiem tak, ale dla odpowiedzialnych rozsądnych rodziców, którzy będą monitorować sytuację, a ze starszymi dziećmi bez problemu.”

Linki do filmów na youtube:

http://youtu.be/SiwOWfI_mKI

http://youtu.be/yPiYXBqkcUY


28.02.2015

Dostaliśmy nową wiadomość od Agnieszki, opiekunki Borysa:

„Przesyłam nowe zdjęcia Boryska i filmy z jego wygłupami :)

Nasz „Borysiak” nadal czeka na dom.  Jaki jest?

Grzeczny, przytulaśny i milusiński, jest  Wielkim Misiakiem i przylepą, Leniuchem, który uwielbia się wylegiwać na łóżku i kanapie, bawi się jak szczeniaczek. Przychodzi na zawołanie i grzecznie idzie na smyczy. Ciekawski, towarzyski, 100% łagodności, jest dosyć masywny, ale nie potrzebuje żadnego „dominującego” właściciela. To jest Przytulak.  Spokojny u lekarza, można  mu zaglądać do oka, ucha i gardła. Borys chce się bawić, tj pies barwny i kontaktowy, ale jest psem „dla każdego”, nie jest stary, ani nie jest nudny, nie jest też brzydki, czeka na dom jedynie dlatego, że nie jest 100% bokserem :(.

Będzie czekał dopóki ktoś nie zrozumie, że najważniejszy jest charakter psa, (który w przypadku Borysa jest naprawdę najlepszy jaki może być), a nie jego „markowy” rasowy wygląd.

Co jeszcze mogę powiedzieć o Borysiaku? Lubi pojeść! Już ukradł mięcho na kotlety ze stołu, babeczkę cytrynową i „o zgrozo”: nadpsutą kiełbasę z kosza. No niestety, apetyt ma na wszystko, niekoniecznie na to, co dla niego dobre :)

Borys jest grzeczny u weterynarza i grzecznie jeździ autem. Zostaje sam w domu, nic nie niszczy i nie brudzi.

Jest wesoły, chętny do zabawy, zna komendy.

Nie sposób go nie pokochać, więc jeśli ktoś szuka Przytulaka o anielskim sercu i psiaka, który codziennie rano (i przy każdej innej okazji) będzie przychodził przykleić się do Opiekuna i dawać mu buziaki w ucho (taki ma poranny rytuał), to właśnie pies dla niego.

Pokochaj Borysa, a on będzie Cię kochał swoim Gołębim Sercem 100 razy mocniej :)"

Linki do filmów:

https://www.youtube.com/watch?v=MbQsOlO2kxo

https://www.youtube.com/watch?v=hu6KVu0ho4M

https://www.youtube.com/watch?v=I6p0PrzP3CI

https://www.youtube.com/watch?v=5dj0kbyClnE

https://www.youtube.com/watch?v=hwa93H-QllU



12.03.2016

Dostaliśmy nową reację i zdjęcia od Agnieszki, opiekunki Borysa:

"Borys jest już rok w swoim domu tymczasowym. Jest wielkim pluszakiem, uwielbia się przytulać. Ciągle za mną łazi, często ma taką minę jakby absolutnie wszystko widział pierwszy raz i nie wiedział czego ma się spodziewać. Nie jest głupi, ale przez większość czasu sprawia wrażenie Misia O Bardzo Małym Rozumku. Jak Kubuś Puchatek. Lubi broić w domu, nie robi na szczęście jakiś większych zniszczeń, ale nic nie można przy nim zostawić na wierzchu, bo na 100% "ukradnie". Musiałam schować śmietnik do szafki i jeszcze założyć blokadę, bo nie dość, że codziennie rozrzucał śmieci po całym domu, to nawet szafkę się nauczył otwierać. Co zostanie na blacie - jest Borysa. Zjada absolutnie wszystkie kapcie. Zawsze miałam zapas kilku par w domu, a przy nim zdażyły się sytuacje, w których nie miałam ani pół jednego kapcia. Potrafi mi ukraść kapcie z pod nóg, bo np zagadam się przez telefon albo zapatrzę w komputer. Jest też straszną ciapą. Jak kradnie bułki z parapetu w kuchni, to od razu zrzuci kwiatka. NIe kradnie, bo jest głodny, kradnie, bo taka jego natura robienia głupich numerów. Mam tylko jednego kwiatka w domu, który jest odporny na zapominanie podlewania przez 2 tygodnie, niestety nie jest odporny na rzucanie nim o ziemię :). Biedna roślinka. Ostatnio nieopatrznie zostawiłam też w kuchni masło orzechowe na stole i to otwarte. Jak wróciłam zastałam Borysa jedzącego masło na kanapie, wyjadł tyle ile sięgnął swoim ozorem, upaprał pół świeżo wypranej kanapy, a następnie walnąl się na to spać. Ukradł też całą masę innych rzeczy, masło, świąteczne ciasto... Firanki i karnisze też nie są odporne na nudę Borysa. Otóż te w pokoju są regularnie wyrywane z żabek karnisza, a ta kuchenna kiedyś mu się po prostu nie spodobała. Zatem została zdemontowana wraz z karniszem. Uprzedzając pytania: Tak, ma zabawki, całe mnóstwo, piłki, kongi i inne. Na szczęscie Pan, który robił remont łazienki się nade mną politował, karnisz zamontował na nowo, ale z firanki w kuchni i tak zrezygnowałam trwale.

Borys jest takim włóczykijem, uwielbia grzebać w różnych rzeczach, najlepiej w śmieciach albo na spacerze w oborniku sąsiadów za domem. Ewentualnie jak sie odwrócę na ułamek milisekundy - ucieka. Nie chodzi o to, że jest mu źle u mnie i ucieka przede mną. On ucieka, bo lubi pobiec tam gdzie zew czegoś śmierdzącego w czym można się wytarzać go wzywa. Zatem nie raz już musiałam wykąpać 40 kg Borysa wytarzanego w jakimś bionawozie, czytać -kolokwialnie mówiąc- gnojówce :P. Niestety ja za każdym razem dostaje zawału i już nawet nie liczę ile razy wykręcił mi taki numer.. I zaznaczam, że go pilnuje, chodzi na smyczy, sparwdzam przed każdym wyjściem z domu czy na pewno wszytskie bramki na ogrodzie są pozamykane. Potrafi sobie zdjąć obrożę, wykorzystać byle moment kiedy np ktos opuszcza posesję itp. Na szczęście za każdym razem wraca nawoływany, siada na moich butach, merda ogonkiem i wszystko z powrotem daje sobie zamontować. Ja mam zawał, on jest zachwycony czyli norma. Nie odchodzi daleko, tylko czai się pod jakimś krzakiem, ale wciąż. W związku z jego pomysłami zamówiłam specjalnie mocne odblaskowe szelki, żeby już nie mógł się z nich wykręcić. Od czasu do czasu w związku z tym, że ograniczam jego wolność na spacerach wyprowadzajac go na smyczy poza teren ogrodzony (nie puszczam luzem poza posesję) - ma humory i niestety nadal potrafi się załatwić w domu. KIedyś w ogóle nie chciał się załatwić na smyczy/ lince i myślę, że w ten sposób może próbuje wymusić na mnie puszczenie go luzem i umożliwienie mu zwiania chociaż na pół godziny. Chciał tez poedukować się mojego zawodu, zatem zjadł ultradrogą książkę, która musiałam odkupić i sprowadzić ze Stanów, najwyraźniej zna angielski lepiej ode mnie. Zdecydowanie nuda z Borsem nie istnieje, zawsze można rozrzucić jakieś śmieci, papierki, pogryźć kapcie na milion kawałków, żebym miała co zbierać, nie? :)

Z innymi psami w moim domu dogaduje się dobrze, lubi się bawić, wygłupiać. Nie bardzo trybi o co chodzi z piłką i patykiem, ale lubi się bawić z kumplami. Nie wykazuje oznak agresji, dominacji ani nie umie się nawet obronić w razie czego, choć jest największy. Jak coś chce, to się przepycha taranem swoim 40kg cielskiem. Jako "malutki piesek" bardzo lubi siedzieć na kolankach, a także spać na mojej głowie. Dosłownie. Jak go przepycham jego mina przybiera wyraz "nie wiem o co chodzi, moje IQ wynosi aż "-50". NIe pogadasz. Uwielbia też być w centrum uwagi, wprost kocha odkurzacz i suszarkę. Odkurzaczem możnaby go smyrać cały dzień i chodzi za mną i trąca mnie łapą, że on chce jeszcze, to samo z suszarką. Wysuszyłam go po kąpieli i chciałam wysuszyć drugiego psa, niestety Borys zasłonił wszystko swoim cielskiem. Rusza się raczej powoli, robi często łachę, że się zwlecze z kanapy i raczy iść. Na ogródku by głównie .. leżał. W kuchni też, tak samo, najlepiej na środku jak dywan, żebym się na pewno potknęła i zabiła jak robię obiad. Przecież nie mogę się nudzić. :) Ogólnie lubi spać, jak śpi, to jak zabity. Ciężko go czasem dobudzić, kiedyś myślałam, że już po nim i czas się pożegnać, bo budziłam go chyba z 5 minut. Nie wiem czy to jest normalne, ale biorąc pod uwagę, że jest całkowicie zdrowy, chyba po prostu tak ma i już.

Pomimo tego, że tak potrafi naborić i udekorować dom po swojemu na rożne sposoby, jest bardzo fajnym psem i wszyscy go kochają. Jest takim niedźwiadkiem domowym, kluskiem i ciapokiem.

Borys jest pod stałą kontrolą lekarską. Ostatnio przeszedł szczepienia i odrobaczania, był też kontrolnie badany przez lekarza. Miał objawy nadkwasoty i zgagi, zatem obecnie dostaje na to leki rano i wieczorem - polprazol, probiotyki i alugastrin - i jest poprawa. Poza tym wszystko jest ok."


02.06.2016
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia od Agnieszki, opiekunki Borysa:

"Borys jest jak Kubuś Puchatek, duży miś, mały rozumek, lubi jeść :). Ma się dobrze, lubi plażować na trawie w ogródku albo na balkonie. Od czasu do czasu coś nabroi, ale na razie przestał uciekać. Jest bardzo przywiązany, jak nie wpuści się go do sypialni, to siedzi i płacze pod drzwiami.."


03.07.2016
Opiekunka z domu tymczasowego Borysa podjęła wspaniałą decyzję:
"Minęło 1,5 roku odkąd schronisko poprosiło o pomoc dla Borysa. Borys jest już leciwy, dużo śpi, mało się rusza, no chyba, że akurat coś kombinuje i rozrabia. Jest bardzo przywiązany do domownikow, więc zostanie już z nami na zawsze. Jest jak Kubuś Puchatek, który swoją miłość wyraża zgniatajac człowieka swoim cięzarem. :) Jak widać na zdjęciach lubi wylegować się na łóżku. Ostatnio miał problemy z nudnościami, przeszedł pełne badanie krwi (morfologia, biochemia na trzustkę, wątrobę, nerki i tarczycę) i pełne usg. Zbadano też mocz i kał. Badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości, na razie dostaje ponownie leki na nadkwasotę i czekamy na poprawę."


    Otrzymaliśmy nową relację z domu stałego Borysa:

     
    "Borys ma się dobrze, jest zakochany w swojej nowej zabawce. :) W dalszym ciągu przyjmuje leki na nadkwasotę, poza tym wszystko jest ok."
     
     
     
     

      Otrzymalismy relację z domu stałego Borysa:

       
      "Borys ma się ogólnie dobrze, jest wesoły i szczęśliwy, ale nadal ma problemy z nadkwasotą. Prawdopodobnie skończy się to na badaniu endoskopem w znieczuleniu, ponieważ problem się pogłębia. Przez większość czasu jest ok, a potem przychodzi nagle taki dzień, że zgaga bardzo daje się we znaki i Borys żeby ja zgasić jak odkurzacz zjadlby dosłownie wszystko. I tak np zjadł już koc albo plandeke do auta, co potem oczywiście zwracal. Wszystko to dzieje się z reguły w środku nocy. W związku z planowanym badaniem pod narkoza i leciwym wiekiem miał wykonane echo serca, żeby sprawdzić, czy nie ma kardiologicznych przeciwwskazań do znieczulenia. Na wizycie u kardiologa nie był niestety zbyt grzeczny. Ostatecznie pomimo jego niechęci badanie udało się jednak wykonać. Echo wykazało, że Borys ma zdrowe serce, wszystkie parametry takie jak praca zastawek, budowa serca (grubość ścian) i prędkości przepływów są prawidłowe.
       
      Borys nadal jest bardzo ulegly do innych psów, Mati dosłownie może wejść mu na głowę. Chętnie bawi się z Hektorem. W stosunku do sąsiadów jest niestety trochę gorzej, bo zaczął wykazywać instynkt obronny, choć w zasadzie nie ma przed czym bronić ani domu ani swoich ludzi. W stosunku do domowników jest bardzo oddany, gdyby mógł, to z miłości siedziałby najchętniej cały czas na mojej głowie, a jak się nie da, to siedzi cały czas obok :) Dalej ma oczywiście rozumek małego Kubusia Puchatka. oczywiście jak Kubuś lubi pojeść. Nie przeszkadza mu też to, że waży 37,5 kg, w siedzeniu na kolanach jak maly pieseczek albo spaniu razem ze mną na jednej poduszce"
       
      Film z Borysem w ogródku: https://youtu.be/MGMnPXNRH0k
      Inny film, na którym również występuje Borysek: https://youtu.be/bV4sAu9-GhA
       

        Dostaliśmy bardzo smutną wiadomośc od Agnieszki, opiekunki Borysa:

        "Borysek odszedł. Zachorował nagle, 1.01.2019 zeskoczył wieczorem z łóżka i strasznie zapłakał, każdy kolejny ruch to był wrzask. Mysłałam, ze może nogę zwichnał albo złamał, taki płacz. W lecznicy całodobowej powiedzieli, że prawdopodobnie wypadl mu dysk w odcinku szyjnym, bo miał typowe objawy, głowa w dół, kręgosłup do góry wygięty, ale poruszał się prawidłowo. Odesłali nas z lekami do domu, mówiąc, że nie będzie tak źle i żeby na razie leczyć objawowo, że takie jest wstępne postępowanie i ze rokowanie - skoro chodzi normalnie, "tylko boli" - nie jest najgorsze. Tak więc Borys dostawał steryd, tramal, lek przeciwzapalny i w zasadzie po tygodniu było wszystko dobrze, pies wesoły, spacerujacy chetnie, bawiący się, tarzający na plecach jak zawsze. W sobote 12.01.2019 w nocy niestety dobra passa się skończyła, Brorysa sparaliżowało na przednie łapy. Niedziele i poniedziałek spedzilismy w lecznicy na badaniach (rtg, krew, mocz - niby wszystko OK, założono Borysku stabilizator kregoslupa szyjnego, podano płyny - bo pies leżacy się nie napije sam swobodnie, silne leki opioidowe, bo tamte juz nie dawaly rady), we wtorek był umówiony rezonans. Myślałam, że może dyskopatia, niestabilność, jakieś zapalenie nerwu.. niestety rezonans z kontrastem wykazał, że Borys w odcinku szyjnym ma nowotwór rdzenia kręgowego na długość 3 kręgów, zajmujący wzdłuż i wszerz kanał kręgowy :( Lekarz powiedział, że zachowanie tej struktury po podaniu kontrastu jednoznacznie wskazuje na to, że nie jest to usuwalny guzek ani krwiak, żadna dyskopatia, nic co można zoperować, nic co można leczyć, że można jeszcze zrobić tomograf, żeby lepiej zobrazować, czy kośći są nacieczone, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego, żeby zobaczyć jakie komórki, ale ze to sie nie nadaje juz do zadnego leczenia i nie ma sensu :( Ze względu na to, że Borysek był typem poczciwiaka, który nie bardzo kumał czemu go boli, każdy zastrzyk czy wizyta w lecznicy to był dla niego ogromny stres, a nawet leki opioidowe nie wyłączały bólu (nie dało się dotknąć łapy, lopatki, obreczy barkowej, żeby np go obrócić, przełożyć, ułożyć, bo był od razu przeraźliwy płacz..) zdecydowaliśmy, że nie będziemy wybudzać Boryska.

        Budzenie go, zeby wozić go do domu, tylko po to, żeby znów stresować go kłuciem igłami (on sie tego bardzo bał), lekarzami, bólem, niemożnością wstania, pójścia na spacer, to byłoby znecanie nad nim. Myślę, że to było dla niego lepsze. Odszedł w spokoju.
        Borys był ogromny i bardzo cięzki, potrafił nawarczeć na lekarza, więc wszyscy się go bali, ale człowieka nigdy nie ugryzł. A tak naprawde miał gołebie serduszko, był przyjazny do wszystkich psów i ludzi. Nie przepadał za niektórymi mężczyznami i za weterynarzem, ale na warczeniu się kończyło. Myślę, że miał złe wspomnienia z wczesniej. Chyba jedyny pies w domu, który był aż tak lojalny i wierny, że życie by za mnie oddał, kiedyś wyczuł mój stres wobec pewnej osoby i był gotowy stanąć w obronie (zapobiegłam, obeszliśmy łukiem i poszlismy dalej). Nie poszedlby tez do obcej osoby, oglądał się na mnie. Był totalnie uległy do psów, akcpetował każdego tymczasowicza i gościa w domu, nie wiem czy kiedyś jeszcze spotkam takiego psa, który z każdym innym by się dogadał, każdemu innemu by ustapil, mimo że był zawsze największy. Jego bardziej niz kolejny tymczasowicz interesował rutynowy obchód ogródka. Z charakteru i rozumku poczciwiak, Borysław Miłosław na niego mówiłam i że "Borysek kocha najbardziej", bo zawsze merdał ogonkiem-kikutkiem, chciał na kolanka, myślał chyba ze jest malutkim Boryskiem (40 kg). Jak podchodziłam i obejmowałam go za szyje, tak, jak to niby nie wolno psów obejmować, to lizal mnie po twarzy i merdał ogonkiem i trącał łapą, żeby tulić dalej. Uwielbiał się odkurzac, suszyć suszarką i czesać grzebyczkiem, cieszył się z tego zawsze bardzo. Czasem był strasznie skonsternowany, najczesciej jak cos chciał, wtedy marszczył brwi i widać było że kiełkuje mu jakaś jedna myśl jak u Kubusia Puchatka - Misia o Małym Rozumku. Borys był takim Misiem-Borysiem, albo Ryśkiem-Boryśkiem, dzielny jak Ryszard Lwie Serce. Borysek miał proste potrzeby, żeby mu wygodnie było, żeby swiety spokoj był, żeby obchód ogródka zrobić. Jeść tez lubił, ale gruby wcale nie był. ukochane były bułki. Ktoś go tak nauczył kiedyś we wczesniejszym domu, pewnie dawali mu dużo chleba, bo on jak widział bułke to dostawał fiksacji.. wiec choć nie daje psom takich rzeczy, czasem mu dawalam specjalnie tą bułke (jako "rozrywke") i on wtedy był bardzo szczesliwy. Jak mu nie dałam to sobie sam ukradł. Zeby zawinac bulke z wysokiego kuchennego parapetu był gotowy stól w kuchni wywrócić, żerwać firanke i zrzucić kwiatka ;) Z innych rozrywek lubił sobie pokopać w smieciach, ale to tez chyba byla pozostalosc niestety z wczesniejszego zycia, na szafce ze smietnikiem pojawil sie suwak i po sprawie. Zawsze był Biednym Małym Misiem-Borysiem, to byl złoty pies, w zasadzie nie sprawiał żadnych problemów, cieszyl sie dobrym zdrowiem, co pozwalało unikać stresujacych go wizyt u weterynarza.. na jesień bylismy na spacerze w wielkim lesie, był wtedy bardzo szcześliwy, okazało się też wtedy, że jest z niego również Król Lasu, pierwszy z przodu patrolował teren.. To był dizlelny Borysiak, ale przegrał z chorobą, której wiedziałam, że jego Kubusiowo-Puchatkowy rozumek objawów zupełnie nie rozumie i sobie z nimi nie poradzi. Zegnaj Mój Mały Borysku, może kiedyś znów się spotkamy...
        Autorką cześci zdjęć jest Pani Marta Pasternak, http://www.photo-animals.com/, https://pl-pl.facebook.com/marta.pasternak.photography/ której bardzo dziękujęmy za wykonanie pięknych zdjęć w plenerze."
        Filmy z Boryskiem:
        https://youtu.be/kGSeSYduuxM
        https://youtu.be/JtldVJ7ikrs
        https://youtu.be/tqvarkzZmWc
        https://youtu.be/IDl_ayugrMs
        https://youtu.be/rkae-F8bG1Q