01.02.2015
Kolejny porzucony bokser, prawdopodobnie wyrzucony z auta od kilku dni błąkał się w tym samym miejscu. Zwykle stał lub siedział i rozglądał się, jakby na kogoś czekał, jakby spodziewał się, że nadjedzie auto i zabierze go z miejsca, w którym go zostawiono. Kaszub miał szczęście, bo akurat przejeżdżali tamtędy Asia i Paweł, miłośnicy rasy. Nie zastanawiali się ani przez moment, przywołali psa i zabrali do domu. Piękna postawa, bardzo dziękujemy Asi i Pawłowi za człowieczeństwo tak rzadkie w dzisiejszych czasach znieczulicy i braku empatii. Asia i Paweł zabrali boksera do lekarza, otoczyli opieką i pomocą.
Relacja tymczasowych opiekunów:
"Dzień dobry
Prawo, które dotyczy nas ma w sobie zawarte słowo "KWARANTANNA". Jest to odgórnie ustalony czas (w przypadku psów 14 dni), jaki pies musi spędzić w schronisku zanim go przejmiemy. Jest to 2-tygodniowa szansa dla właściciela (przez ten czas opiekun, któremu pies z różnych przyczyn zaginął może go odebrać, ale najpierw musi UDOWODNIĆ, że to jego zwierzę i, że on o niego dba tak jak należy). Kiedy pod nasze skrzydła trafia pies i nagle znajduje się jego opiekun, to musi on również w pierwszej kolejności dać nam dowód tego, że faktycznie sprawował opiekę nad tym psem (do wglądu musimy dostać zdjęcia, dokumenty, książeczkę zdrowia psa, zaświadczenia o szczepieniu itp.) i że są faktycznymi właścicielami. Kiedy już wiemy, że rozmawiamy z kimś, kto z naszym podopiecznym spędził kawałek życia, rozpoczynamy zwyczajną procedurę. Tak, taką samą jaką przechodzą potencjalne domy adopcyjne (3 kroki - rozmowa, ankieta, wizyta - na zasadzie, że na kolejny pułap wchodzimy w przypadku, jeśli poprzedni etap potencjalny dom przeszedł poprawnie). Dlaczego to robimy? Bo musimy mieć pewność, że ten konkretny człowiek/ta konkretna rodzina zapewni psu wszystko co trzeba - sprawdzamy więc podejście do ważnych kwestii, wiedzę na temat rasy/chorób/preferencji/karmienia/potrzeb/bezdomności, warunki w jakich miałby żyć pies i ogólny stosunek do tak delikatnej istotki. Nie ma tu uchyleń, nie ma ustępstw. Do każdego "przypadku" podchodzimy tak samo - chłodno, bez emocji, żeby mieć pewność.
Dlaczego o tym piszemy? Bo o Kaszuba toczy się wojna. Mieliśmy nie wywlekać spraw publicznie (bo nigdy tego nie robimy) ale ponieważ zaczęły się podchody to czujemy się w obowiązku. Od początku więc... Kaszuba ogłosiliśmy 1 lutego (wtedy dostaliśmy zgłoszenie od osób, które go znalazły i poprosiły o pomoc, ogłoszenie, znalezienie domu, przejęcie opieki), 6 lutego przeszedł pod naszą opiekę, wg obliczeń i informacji zebranych wynika, że "bezdomny" był od co najmniej 26 stycznia co oznacza, że od momentu zaginięcia okres kwarantanny mija 9 lutego. Jeśli jednak bardzo pójdziemy na rękę to od momentu ogłoszenia mija on 14 lutego. Umowne (prawnie) 14 dni i ani dnia więcej. 16 lutego dostaliśmy jednak maila. Maila od teoretycznych byłych opiekunów, którym Kaszub uciekł. Odezwali się, więc mieli prawo wiedzieć, co z teoretycznie ich psem. Poprosiliśmy więc o udowodnienie tego, że są tymi, za których się podają (bo w przypadku ogłoszonych psów dostajemy kilka telefonów od teoretycznych opiekunów - każdy inny). Zostaliśmy wyśmiani. Nie będziemy cytować bo szkoda słów. Zaczęły się jednak maile i telefony, które otworzyły nam oczy na tyle, że szanowni państwo zamknęli sobie drogę do odzyskania psa. Nie przeszli procedury. Dlaczego? A czy można dać/oddać psa ludziom którzy mówią: "...Otóż nasz pies nigdy nie był psem trzymanym na uwięzi, wobec czego miał możliwość opuszczenia domu z czego skrzętnie korzystał...", "...Zanim jednak nam zaginął, sądząc po jego zachowaniu doskonale wiedzieliśmy, że właśnie rozpoczął wyprawy matrymonialne i co roku zdarzało się, iż wracał po kilku dniach. Tym razem jednak tak nie było,gdyż nie miał takiej możliwości...", takie mailowe rewelacje zostały wzbogacone telefonicznymi tłumaczeniami: "pies poszedł się CIEPAĆ, to normalne, jest samcem (ma potrzeby)" i "no jak to... poszedł NA SUKI". Żeby tego było mało, 21.02 o 20:15 dostaliśmy wreszcie (łaskawie) maila z teoretyczną książeczką, teoretycznym zaświadczeniem o szczepieniu (bez numeru serii szczepionki) i 5 zdjęć na krzyż. Fajnie. Chcieliśmy, to mamy. Ok, tylko że nam zależało na treściach zapisanych w tym ważnym psim dokumencie. No i mamy czarno na białym - Kaszub w całym swoim 12-letnim życiu (data urodzenia w książeczce 2003 rok) szczepiony był zaledwie 4 razy (a powinien być szczepiony co roku) - pierwszy raz w 2005 roku, później w 2006, 2007 i 2014. Co oznacza, że 7 lat szczepiony nie był a pierwsze szczepienie p/wściekliźnie (które powinno być wykonane między 2 a 5 msc życia) było wykonane gdy miał 2 lata. Kaszub mieszkał w leśniczówce a więc bardzo bliskim sąsiedztwie dzikich zwierząt i tym bardziej narażony był na kontakt z dzikimi, chorymi zwierzętami, na wściekliznę chorują lisy, wiewiórki, nietoperze a nawet jeże. Brak szczepień ochronnych jest w tym przypadku świadomym narażaniem psa. Dołączmy do tego notoryczne ucieczki na które właściciele przymykali oko bo "to samiec, ma potrzeby" i "tu na wsi tak się żyje". Książeczka znów dowodem nie jest, bo nie ma w niej podstawowych informacji. Nawet dane właściciela nie są uzupełnione (samo nazwisko widnieje), a wpisy pozwalają przypuszczać, że są podrobione (no chyba, że to normalne, że jeden wpis to 2 charaktery pisma i 3 kolory długopisu). Ten ważny dokument nie zawiera informacji na temat odrobaczeń i szczepień p/wirusówkom (jest więc nie tylko narażony na choroby ale i te choroby przenosi).
Reasumując: Mamy odebrać psa z domu tymczasowego (gdzie DS to tylko kwestia podpisania umowy), w którym teraz jest bezpieczny, szczęśliwy, ma rodzinę od której nie musi uciekać, ma opiekę weterynaryjną, szczepienia, odpowiednią karmę i dać go do ludzi, którzy nie zapewnili mu należytej opieki? Dać go do ludzi, którzy mają gdzieś bezpieczeństwo i szczerzenie się chorób i bezdomności? Do ludzi, którzy tak bardzo chcieli odzyskać psa, że przypomnieli sobie o nim prawie po miesiącu? Do ludzi, którzy na wysłanie dowodów potrzebują prawie tygodnia? Do ludzi, którzy nie wrzucili do sieci ani jednego ogłoszenia, że zaginął im pies? Do ludzi, których pies notorycznie uciekał i nie zaopatrzyli go nawet w chipa, adresatkę, lyssetkę, dzięki którym moglibyśmy ich odnaleźć? Do ludzi, którzy rok rocznie narażali Kaszuba na śmierć pod kołami, na odstrzelenie przez leśniczych, na złapanie się we wnyki, zastawione w lesie?
Jeszcze jedno do szybkiej refleksji - Jeśli Kaszub "na suki chodził" (jak to właściciele nam pięknie wytłumaczyli) od 11 lat (bo pierwszy rok wykluczmy z racji małych potrzeb) to ile sunieczek spotkał na swojej drodze? Ile szczeniaków rodzi średnio jedna sunia? Ile uroczych, bezdomnych dzieciaczków ma Kaszub? - Może to powód do dumy dla szanownych "Dziadków"?
Kolejna refleksja - na co narażony jest pies, który się błąka? Pies bez szczepień? Pies bez zabezpieczenia? Co z prawem (faktyczny zapis) mówiącym o tym, że może zostać on zestrzelony przez myśliwego? Pozostawimy Was z myślami.
+ W dwóch słowach wieści z DT Kaszuba: "Chłopaczek ma się świetnie. Rozkochał w sobie wszystkich bez wyjątku. Jest szczęśliwy a widok leżącego go "kołami do góry" to codzienność.W załączeniu zdjęcia naszych dzieci. Ogólnie jest super. Bruno rozkręca się. Jak widać każdy z bokserków ma swój kącik na kanapie. Jest wspaniale, mieć takie kochane psiaki. Są szczęśliwe a my wraz z nimi."
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart