• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

KRAZY

  • Wiek: 7-9
  • Umaszczenie: Pręgowane
  • Stosunek do dzieci: Nie sprawdzony
  • Pod opieką: Fundacja
  • Płeć: Pies
  • Status: Tęczowy Most
  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

21 09 2016

Relacje

W niedzielę zostaliśmy poproszeni o pomoc dla boksera Krazy. Jego Pani umarła, rodzina pilnie szukała dla nieg domu. Schronisko w którym rodzina szukała pomocy poleciło naszą fundację. Bardzo dziękujemy kierownictwu schroniska za zaufanie i przekierowanie potrzebującego boksera do nas.

Wczoraj Krazy przeszedł pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym. Bardzo dziękujemy Pani Dorocie i Przemkowi za pomoc i przygarnięcie boksiowego sieroty.

Krazy ma 8 lat ale jak na swój wiek, jest bardzo ruchliwy, wszędobylski, boksiowe ADHD. W domu zajmuje należne mu miejsce, wszystkie łóżka i fotele są jego, legowisko omija, jakby go nie widział. I już wiemy, że jest uciekinierem, trzeba uważać aby nie zostawić otwartych drzwi.

Relacja Przemka:

"Witam.
Przepraszam, że dopiero teraz piszę relację, ale wcześniej nie byłem w stanie tego zrobić.
Odbierając boksera, droga do domu, przebiegła bezproblemowo. Psiak siedział cały czas wtulony, bacznie obserwując drogę przez szybę samochodu. 
Jest to piękny bokser, który jednak wciąż czuje się niepewnie. Gdy po raz pierwszy zagościł w naszym domu, długo był niespokojny i nie mógł znaleźć sobie miejsca. Po pewnym czasie, gdy już nabrał troszeczkę zaufania, ujawnia po malutku całą swą energię np. poprzez długie zabawy na podwórku z piłką, uwielbia również jak wiele psów pieszczoty, z który skwapliwie korzysta jednocześnie wtulając się w nogi. Uwielbia towarzystwo kobiet, w pobliżu których czuje się znacznie bezpieczniej. Jak na boksia przystało, jest to typowy kanapowiec- wieczorem układa się do snu wtulony w człowieka i spokojnie śpi, delikatnie pochrapując.
Z przykrością podejrzewamy też, że prawdopodobnie biedaczek nie widzi na jedno oko i bardzo ważne jest też, aby cały czas zwracać na niego uwagę, ponieważ próbuje uciec. Przez te chwile, kiedy prowadziliśmy go na smyczy, nic a nic nie ciągnie, chodzi swobodnie.
Mamy nadzieję, że znajdzie się dom, który odwzajemni tą piękną, psią miłość."

 

    Krazy zamieszkał w domu tymczasowym u Kasi, u której wcześniej był Bruno i Ares. Bardzo dziękujemy Pani Dorocie i Przemkowi za przetrzymanie chłopczyka do transportu, a Hani i Piotrkowi za pomoc i transport. 

    Relacja Kasi:

    "Hej,
    Co do samego psiaka- zje wszystko, ale dodatkowo lubi mięsko z saszetek- wystarczy niewielka ilość, aby poczuł jeszcze większą radość jedzenia. Lubi smakołyki- zna widać takie rzeczy. Pije wodę z każdego  rozmiaru miski, dlatego jego aktualny kompan - 6kilowy Beluś- jest często o suchym pysku, bo jego miska jest pusta :)
    Jak można zauważyć, Krazy jest cały zestresowany. Po zachowaniu widać, że jest spięty i niespokojny. Zostawiony sam- drapie w drzwi chcąc je otworzyć. Ciągle by gdzieś chciał wychodzić, potem wraca...i sam nie wie czego chce. Próbował nawet już otwierać bramkę- ma zacięcie do uciekania. Pije i je- ale wciąż czekam na jego pierwszą ważną ... zwykłą kupę. Jeszcze się nie popisał ale zwykle czekam 48 godzin-dopiero potem się martwię. Jest zrównoważony - dobrze nawiązuje relacje z psami, ale trzeba go pilnować, aby nie tworzyć mu okazji do nieporozumień. Nie można powiedzieć, że jest bardzo dominujący - ale potrafi się nie zgodzić z obecnością jakiegoś psa, być nachalny- dlatego trzeba go stopniowo przekonać- aby nie wszedł na głowę, ponieważ rywalizuje o miejsce przy człowieku, co może źle zostać odebrane przez innego - mniej spolegliwego psa. Ja nie mam z tym problemu, bo zdusiłam jego niepewność w zarodku- ale jeśli ma iść do domu z innym psem- potrzebuje rozważnego właściciela. Kastracja w tym wieku pewnie już niewiele wpłynie na jego zachowanie. Jeszcze nie reaguje na wszystkie prośby człowieka - ale  myślę , że jak odzyska równowagę psychiczną- przestanie być takim małym uparciuchem. Dobrze zbudowany boksiowy klocek- potrzebuje sporo ruchu.  Tyle tak na szybko. Pewnie będzie się jeszcze zmieniał."

     

      Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Krazy. Bokser był na wizycie lekarskiej, wykonano badania. Kilka dni temu Krazy przeszedł zabieg kastracji.

      Relacja Kasi po wizycie:

      "Odnośnie wizyty u weta 3.10.16r. - osłuchowo ok - żadnych niepokojących zmian, zgrubień itp. - waga niecałe 30 kg - jeśli chodzi o oczy - są ok, nic się nie wybarwia na kontraście - plamka na lewym oku to blizna na rogówce od dawnego urazu. Nic się nie zmienia, nie powiększa- należy więc tylko obserwować i nie ma powodu do niepokoju jak na razie. Morfologia śpiewająco, biochemia też ok. oprócz jednego enzymu wątrobowego - podniesiony nawet znacząco, co mogło być wynikiem posiłku lub diety ogólnie, ponieważ nie ma on niepokojących objawów. Ewentualnie można powtórzyć badanie za miesiąc. Nie dyskwalifikuje to go do zabiegu. Data wyznaczona na wtorek tj. 11.10.16r. na 18:00.

      Relacja po kastracji:

      "Krazy przeszedł zabieg kastracji. Niespodzianka- okazało się, że chłopak był jednostronnym wnętrem. Udało się usunąć oba jądra. Chłopak został również zachipowany. Co do jego zachowań w domu: Nad boksiołem trzeba pracować i budować zaufanie oraz więź, ponieważ jeśli chcemy od niego wymagać, to musi się czuć swobodnie, a nie zagrożony. Inaczej próbuje skakać i chwytać delikatnie za rękę jako manifest. Na początku pozostawiony sam był bardzo niespokojny, drapał w drzwi. Teraz jest to rzadsze- choć widać , że samotności nie znosi. Bardzo przywiązuje się do domowników. Ale w kontaktach z obcymi też potrafi być wylewny. Jeśli chodzi o relacje z dziećmi- wyczuwa ich słabość i próbuje na nie skakać. Dlatego jeśli dzieci- to raczej starsze, które będą umiały zapanować nad Krazy. Chłopak ma 33 kg i nie ma wyczucia. To nie jest w pełni zdyscyplinowany i grzeczny psiak. Komendy to dla niego żarty, a nie prośby. Wszędzie chce być pierwszy, pcha się na każde łóżko, przez każde drzwi i zagląda do każdej miski. Cieszy się całym sobą i musi być najważniejszy. Komendy na jakie czasem reaguje to "siad", "łapa", "zostań"(podniesiona płaska dłoń), "fe". Z prośbą "na miejsce" jest duży problem - bo lubi stać jak cielak i nie reagować na nic. Jest dobrym kolegą dla szczeniaków, które ciągle obwąchuje i lubi z nimi przebywać. Dopiero uczy się bawić z innymi psami. Początkowo zupełnie nie wiedział o co chodzi i brał zachętę do zabawy za jakąś groźbę. Powoli zaczyna się to zmieniać. Cieszy się niezmiernie jeśli na spacer idzie z innym psem. Jak idzie sam- jest wielce znudzony. Do tego bardzo zazdrosny o głaskanie innych psów przy nim – odtrąca i popycha inne psy. W takich momentach trzeba uważać- Krazy jest rozpuszczony i nie rozumie, że tak nie wypada. Krazy niestety nie ma dobrego zdania o kotach. W bezpośredniej konfrontacji atakuje i goni(sprawdzone na mojej „psolubnej” kotce). Za to mimo jego kilku wad jest kochanym kanapowcem- ale najlepiej czuje się jako jedyny pies tudzież ma bardzo spokojnego i ustępliwego kompana. Spokojnie dzieli się resztkami z miski. Dlatego KRAZY -to imię świetnie oddaje jego charakterek.

       

       

       

        18 Lis 2016

        Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Krazy.

        Kasia pisze o nim tak:

        "Przez 8 lat Krazy nie był kastratem i raczej na zbyt dużo rzeczy mu pozwalano- dlatego Krazy jest jaki jest – i takim się go kocha . :)  A on również kochać potrafi – cieszy się na twój widok, liże po rękach, skacze z radości, a kiedy idziesz spać – idzie do łóżka razem z Tobą. Kiedy wychodzisz- chce wyjść razem z Tobą. Ale kiedy go nie zabierasz- czeka przy drzwiach aż wrócisz. Pomaga w sprzątaniu- ciekawi go każdy Twój ruch i każda czynność od rozwijania taśmy klejącej po zamiatanie podłogi czy trzepanie koca. Musi być wszędzie i widzieć wszystko co robisz. Ale powinno się wiedzieć , że:

        Krazy to nie zawsze ideał… Może za bardzo się czasem ekscytuje, nie lubi wymuszonego „siad”, nie umie długo zostać sam ponieważ samotność go wkurza i stresuje(po 2-3 godzinach kombinuje i drapie w drzwi dlatego trzeba do niego zaglądać), może potrafi wyżerać smakołyki, rozrywać worki z karmą… Ale cudnie aportuje piłeczki, rozrywa pluszaczki, bawimy się w ganianego i przeciąganie sznurka. Chrapie jak traktor, brudzi jak ostatnia fleja :)  Ma zwyczajnie swój urok.  Toleruje inne psy ale raczej za nimi nie przepada w domu ponieważ są konkurencją. Tylko te zrównoważone  i uległe mają u niego szansę na dobre traktowanie i tolerancję. Inne psy znają już jego naturę i omijają na spacerze szerokim łukiem, a przynajmniej nie próbują się za bardzo spoufalać. Są psy których Krazy nie lubi od pierwszego poznania „nie, bo nie”, a są takie które mogą się pojawiać, przebywać z nim, zapoznać się  itd.- pod tym względem jest wybiórczy . Dalej nieustannie nienawidzi kotów (a przynajmniej mojej tymczasowiczki Halinki). Uwielbia wycieczki do lasu- wywąchać parę saren i innych zapachów. Zazwyczaj ekscytuje się przed każdym wyjściem i każdym posiłkiem. Wystarczy zacząć się ubierać, a już siedzi przy drzwiach. W trakcie jego  ekscytacji trzeba uważać jakich metod wychowawczych się używa ponieważ potrafi się postawić- ma swój charakterek i jest raczej dla doświadczonego (podobnymi mu bokserami) właściciela.

        Taki jest Krazy."

         

          Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Krazy, który w Sylwestra się pochorował i trafił do lecznicy.

          Kasia pisze tak:

          "Mamy Nowy Rok i nowe atrakcje u Krazy.

          Właśnie w Sylwestra (31/1) nawiedziła nas dość przykra przypadłość jak piodermia na lewej przedniej łapce. Potocznie to zapalenie skóry- a tu nam się trafiło między palcami. Opuszka opuchła, nazbierało się nieco płynu-kolega zaczął szaleć i wariować, wywijać lizać i gryźć łapcię… (jak to w udanego Sylwestra). Następnego dnia zaczęliśmy opatrywać, wymoczyliśmy w szarym mydle…. A wieczorem wielki, bolący i swędzący pęcherz na poduszce pękł. Wielka ulga. Jak tylko święto minęło pojawiliśmy się w lecznicy na oględzinach. Nie było widać żadnego ciała obcego, żadnego zakłucia. Mamy czerwone przestrzenie między palcami i dużą ranę po wrzodziku. Dlatego następny tydzień jesteśmy na antybiotyku (Clavubactin) a potem kontrola. Szczególne zalecenia- higiena i brak lizania łapy.  Jest to duże wyzwanie dla samego Krazy , który lizanie łap ma wpisane w CV i ciężko go tego oduczyć. Staramy się …. Ale oduczyć się musi tego na 100%, inaczej jest duże prawdopodobieństwo niedoleczenia lub nawrotów takiego zapalenia. Niestety u wrażliwych, krótkowłosych boksiołowatych to częsta przypadłość. Na razie nie doszukujemy się wyimaginowanych powodów naszego chorobowego problemu.  Czekamy na postępy w leczeniu."

           

          Sylwestrowe leczenie Krazy kosztowało fundację 90zł. Dodatkowo, co miesiąc, wysyłamy dla naszego podopiecznego worek karmy o wartości ponad 100zł

            Dostaliśmy nową relację z domu tymczasowego Krazy. Nasz "starszy pan" nadal czeka na swojego człowieka i swój nowy dom. Jest chyba "zaczarowany", bo nie mieliśmy ani jednego telefonu w sprawie jego adopcji, nikt nie zainteresował się naszym podopiecznym. Czy już na zawsze będzie psem bez swojego człowieka? 

            "Ja Krazy – czyli co "człowieki powinny" o mnie wiedzieć.

            Miałem kiedyś dom… miałem swojego człowieka… ale jego życie się skończyło. Wraz z tym życiem skończyło się coś mojego, straciłem cząstkę siebie. Zostałem sam, niechciany. Później działo się dużo dziwnych rzeczy. Trafiałem do ludzi, którzy mile mnie witali, ale mieli też inne psy. Mieli swoje przyzwyczajenia i jakieś zasady. Byłem tam krótko. Potem z jakimś miłym Panem pojechałem do kolejnego domu. I tam też pełno psów ,a pomiędzy nimi jakaś dziewczyna. Tam panowały zasady.. Oh jak ja nie lubiłem zasad… Trafiłem do pokoju  gdzie był jakiś starszy mały jegomość i dwa młokosy. Mały widać był tam bardzo ważny i miał charakterek. Musiałem się trzymać na baczności. Ta dziewczyna od razu zauważyła moje skłonności do sprzeczek. Nigdy nie musiałem się kimś dzielić- to dlaczego teraz ode mnie tego wymagano? Dwa młode psy szybko znalazły ze mną porozumienie. Spaliśmy wszyscy na jednym łóżku –choć jakoś dziewczyna miała najmniej miejsca-cóż się dziwić, przychodziła ostatnia : ). Dni mijały. A ja wciąż tam. Jedzenie było dobre choć na początku strasznie się drapałem. Gdy zmienił się smak przestało mnie swędzieć. Zawsze było też gdzie pobiegać.

            Starszy psiak trochę chorował. Nie mogłem mu przeszkadzać. Musiałem uszanować jego wiek i pozycję. Któregoś dnia jeden z młodych psiaków – suczka - zniknął. Dziewczyna mówiła jakieś słowo na „A”… Nie wiedziałem o co chodzi . Po kilku tygodniach kolejny młody psiak gdzieś wybył. Pamiętam jak ktoś obcy przyjechał.. Słyszałem jakieś rozmowy, czułem kogoś. Po rozmowie z dziewczyną ten ktoś wyszedł i więcej się nie pojawił. Zostałem z tym małym. Nie lubiłem nigdy zostawać sam. Często próbowałem otworzyć drzwi, drapałem, ale nie dało się wyjść. Czasem jeszcze sobie troszkę cichutko powyję. Któregoś dnia dziewczyna wsadziła mnie w samochód i pojechaliśmy do weterynarza. Bywałem tam już wcześniej, ale nic specjalnego się nigdy nie działo. Tym razem było inaczej. Dostałem jakiś zastrzyk. Zachciało mi się spać…. Dalej nic nie pamiętam. Obudziłem się obolały w jakimś plastikowym kloszu. Dopiero po jakimś czasie zauważyłem, że czegoś mi brakuje… ale tak właściwie nie wiem po co to było. Przez kilka dni dokuczało mi swędzenie.

            Starszy rezydent zaczął mocno chorować… Jadł coraz mniej.. Czasem wyjadałem po nim. Dziewczyna  często gdzieś z nim znikała. Na spacery chodziłem więc z jakimś dużym facetem z brodą. Początkowo nie przypadł mi do gustu. Parę razy się buntowałem-doszło do próby siły. Niestety mój bunt został skutecznie stłumiony. Nikt nie chciał tam ze mną wdawać się w bójki – czekali  zawsze, aż się uspokoję. Chyba poskutkowało. Rzadko reaguję na jakieś prośby czy krzyki , nie lubię jak ktoś mnie odpycha czy trąca. Szybko się denerwuję jak ktoś nagle chce mnie chwycić za obrożę. Dlatego złotym środkiem jest spokój. Nie jestem taki ufny jakby się komuś mogło wydawać. Na moje zaufanie trzeba sobie zapracować. I chyba jak w każdej relacji trzeba się dotrzeć i poznać swoje wady i zalety.

            Pewnego dnia starszy jegomość wyjechał z dziewczyną i już nie wrócił. Ale nie słyszałem, żeby mówiła jakieś słowo na „A”. Było jakoś inaczej… Pusto.

            I tak zostałem z dziewczyną sam. Łóżko moje, sofa moja, miski moje. Wszystko moje. Dostawałem pluszaki, które chętnie rozgryzałem po kilku dniach. Czasem bawiliśmy się też w przeciąganie liny. Nieźle się rozkręcam podczas zabaw i brykam po całym ogrodzie. Kilka razy bawiłem się piłeczkami tenisowymi. Ale jakoś szybko pękały na pół… Trudno. Dwa razy o mało nie złapałem kota- niestety mi się nie udało. Nie lubię ich- od razu zbiera mi się na atak.

            Kilka razy miałem okazję poznać inne psy. Ale jakoś nie ze wszystkimi się polubiłem. Nie przeszkadza mi jak idą ze mną na spacer. Z niektórymi chciałbym się nawet pobawić, ale się mnie boją. Nie wiem, może to przez to moje skakanie? W psich relacjach nie jestem ideałem. Raczej jestem wybiórczy w dobieraniu sobie znajomych.

            Dzieci? Nie interesuje mnie to. Ci mali są podatni- lubią się przytulać ale łatwo na nich skakać bo się nie bronią.

            Bardzo lubię się przytulać. Lubię jak ktoś mnie trochę podrapie, powyciąga za fafle, poklepie po zadku. Często ocieram się o kołdry i miękkie rzeczy. Zdarza mi się chrapać .

            Wydaje mi się, że jestem fajnym gościem. Może już nie młodym- przeszło 8 wiosen- ale mam jeszcze sporo wigoru. Lubię działać, wąchać… Na monotonnych spacerach po 20 minutach zaczynam ziewać. Jestem miły , ale nie łatwo wypracować sobie u mnie zaufanie.

            Ciągle dziewczyna robi mi jakieś zdjęcia, błyska mi jakimiś lampami, albo mówi, żebym się na nią spojrzał… I ciągle powtarza mi to słowo na „a”…"

            BARDZO PROSIMY O DOM DLA KRAZY. W OBECNYM DOMU TYMCZASOWYM MOŻE ZOSTAĆ TYLKO DO MARCA! 

            KONTAKT W SPRAWIE ADOPCJI ELA 608 270 633 LUB KASIA 505 675 444

              Kilka dni temu Krazy zamieszkał u Pana Marka, który w ostatnim czasie pożegnał bokserkę Lukę oraz naszego podopiecznego Benia. Fundacja podjęła decyzję, że Krazy przejdzie pod stałą opiekę Fundacji i dożywotnio będzie mieszkać u Pana Marka, który zapewnia wyżywienie boksera a Fundacja pokrywa koszta leczenia.

              Krazy nie jest łatwym psem, przed nowym opiekunem mnóstwo pracy, aby nasz podopieczny dogadał się z rezydentką Miką, również naszą podopieczną.

              Pan Marek po pierwszym dniu pisze tak:

              "Od wczoraj poznański Krazy czyli Bubu, z tyłu Tosia czyli Mika po wspólnym spacerze z moją siostrą i siostrzenicą. W domu Bubuś chodzi za mną krok w krok z nosem przy nodze, na ogrodzie oddala się na 3 - 4 m. Wita się z krewniakami i ludźmi doskokiem z dwiema łapami w przód niestety. Zjada gotowane domowe psie z apetytem i bez kłopotów trawiennych. Marchew musi być ugnieciona, jabłko tarte. Tran też smakuje a na jogurt poczeka do jutra. Pozdrawiamy"

               

                Dostaliśmy relację od Pana Marka, opiekuna Krazola zwanego Beniem.

                Relacja:

                "Dziś mijają cztery miesiące od przyjazdu, z Panią Katarzyną i jej mamą, pięknego Krazy'ego. Dziś to Benio; tak często myliłem się, że w końcu został Beniem. I chyba jest zadowolony i z tej zmiany, bo z każdym niemal dniem ustępuje w nim upór. Zrozumiał też, po blisko trzech miesiącach, że to dom, jego dom i na zawsze; już nie próbuje wydostawać się za ogrodzenie; mogę pójść np. usunąć zielsko lub wystawić worki z odpadkami a Benio grzecznie czeka na mój powrót. Wcześniej wykorzystywał każdą sposobność by wydostać się na zewnątrz. A mistrzem w otwieraniu drzwi i bramy to on był. Pieszczoch nad pieszczochy, rozpuszczony jedynak, zazdrość zżera jego a on próbował zjeść Tosię i moją dłoń dotykającą Tosi. Trochę w tym względzie złagodniał, teraz tylko wpycha się między Tosię i mnie, mogę jednocześnie głaskać oba. Na spacerach nie ciągnie do momentu napotkania innego czworonoga; szczególnie, gdy już wcześniej ten ktoś obszczekał moją parę - wówczas oba jednocześnie wrzeszczą "dawaj go tu". Oduczył się też chwytania za tylne łapki Tosi, która ciągle pamięta to coś, co ją spotkało w młodości i bardzo długo nie pozwalała dotykać się szczególnie okolic miednicy i łapek. Niezbyt często, ale jednak, urządzają wspólne gonitwy po ogrodzie. Ciągle próbuje doprowadzić mnie do swojej pustej miski i z wyrzutem patrzy na mnie - znów pusto. Mimo że dostaje porcje niemal dwukrotnie większe niż Tosia zjada szybciej niż ona; jeśli przytył to niewiele. Nawet weterynarz, Pan Tomasz Deska stwierdził, że jest za chudy. Może to wynik jego ruchliwości. Nie ma żadnych uczuleń na przygotowywane przeze mnie posiłki, jedynie słabo skutkują podawane "ludzkie" tabletki na odrobaczenie i muszę powtarzać leczenie. Trochę też negatywnie reaguje na p. kleszczowy płyn, tańszy niż ten stosowany u Tosi, mimo że z oszczędności podaję po połowie dawki to Benio szoruje ciałem po ścianie. W tym miesiącu już nie podam. Dokucza jemu też, bo to z pewnością dyskomfort, "przeciekanie" - po kastracji nie trzyma moczu i często wylizuje się higienicznie. W nocy śpi w nieustannym kontaktem z moim ciałem. Bardzo szybko nauczył się korzystać z "psich" drzwi tak, że nie jest niewolnikiem pomieszczenia, lecz z reguły przedkłada pobyt ze mną niż z świeżego powietrza. Z kolei, gdy mam zajęcie na zewnątrz, to bez względu na aurę asystuje mi, chowa się pod daszkiem, gdy pada, kładzie się w cieniu przy upale, ale zawsze ma mnie w zasięgu wzroku. Gdy zdarzy się jemu drzemka lub chwila zagapienia i znikam z jego pola obserwacyjnego w niemal panice biegnie w poszukiwaniu mnie. Zdjęcia, które podeślę z telefonu pokazują, że z Tosią żyje zgodnie. Jest kochany, zaborczy, bardzo mądry, choć uparty. Myślę, że ma tu dobrze; gdy czasami idzie z moją siostrą na spacer to nieustannie ogląda się w moim kierunku. Gdy idę po ogrodzie, często podbiega z tyłu i chwyta zębami dłoń, chyba tylko po to żeby go zauważyć. Nic nie ściągnął ze stołu, nie domaga się resztek mojego jedzenia. Lubi jogurt, zjada podawane warzywa i owoce, ale wyłącznie przetarte i miażdżone. Pozostawione plasterki gotowanej marchwi pozostawia, muszę rozdusić na miazgę. Interesują go młode pędy winorośli, czasem skubnie, i pojawiające się owoce. 

                Pozdrawiamy; Tosia - Mika, Benio - Krazy i Marek "

                 

                 

                24.11.2019

                Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu adoptowanego od nas boksera Kraziego/Benia i bokserki Miki/Tosi:

                "Tosia i Benio zostały zaszczepione p.wściekliżnie 22 maja i przy okazji przebadane oraz zważone; Tosi waga to 30 kg, Benia 31 kg. uwagi pani weterynarz miała do Tosi - stwierdziła prawdopodobny zanik mięśni w części grzbietowej (tył) spowodowany najprawdopodobniej nieprzyswajaniem białka. Sugeruje badanie krwi. Jak na wiek Benio - w dwunastym roku życia a Tosia prawdopodobnie zbliżonym, może ok roku mniej kondycyjnie są w normie, osłuchowo bez zastrzeżeń. Oczywiście musiała wziąć pod uwagę rasę oceniając kondycję bowiem w gabinecie były jakby cztery żywiołowe czołgi. Na szczęście obyło się bez strat a po wyjściu Benia Tosia uspokoiła się i można było ją zważyć, przebadać i zaszczepić. Tak jak dotychczas Benio nie odstępuje mnie na ogrodzie a jeśli już uzna że chodzenia ma dość to zajmuje pozycję z której kontroluje moją obecność; gdy niezauważenie dla niego oddalę się, po chwili w panice zrywa się i biega w poszukiwaniu mnie. Wsypywanie karmy do miski słyszy doskonale, ale mój głos jest dla niego niesłyszalny całkowicie. No i wiecznie zazdrosny o Tosię, natychmiast wciska się między mnie i Tosię gdy ona tylko zbliży się do mnie. Uwielbiają wyszczekiwać przechodzące psy, na spacerze Benio każdego straszy inne ale nie szarpie się zbyt intensywnie. Karma otrzymywana od Fundacji nieodmiennie smakuje, Tosi wystarcza a Benio szuka jeszcze długo po posiłku, a nuż jakaś kulka zapodziała się? Świt to dla Benia sygnał do pobudki, Tosia dosypia do spaceru, teraz wcześniejszego z uwagi na temperatury. Wieczorem idą załatwić się ok 22 i potem śpią do wspomnianego świtu. Pozdrawiamy całą Fundację i życzliwych Fundacji oraz sponsorów."

                 

                 

                 05.04.2020

                Dostaliśmy bardzo smutną wiadomość od Marka, opiekuna adoptowanego od nas boksera Kraziego. Krazy przeszedł za Tęczowy Most...