Nasza Fundacja postrzegana jest jako ta "od spraw, psów beznadziejnych" Jedni nas za to kochają, inni wytykają nas palcami i oskarżają, że przyjmujemy "same beznadziejne przypadki i leczymy za pieniądze darczyńców". Nie ukrywamy, że pomagamy głównie psom starym i chorym, tym, którym nikt pomóc nie chce a które tej pomocy najbardziej potrzebują. Tym, które dla innych są "przypadkiem, który należy uśpić" a u nas psami, którym należy pomóc i dać szansę, dać dom i miłość. Czasem mamy zgłoszenie i słyszymy, że ktoś dzwonił już do innej organizacji, ale został przekierowany do nas, bo "sos-y wezmą wszystko" To miłe i bardzo budujące, że gdy pies potrzebuje pomocy, my jesteśmy postrzegani jako ci, którzy nigdy tej pomocy nie odmawiają. Cieszymy się, że to właśnie nasza Fundacja jest wybierana, kiedy pies naprawdę potrzebuje pomocy, kiedy jest w ciężkim stanie....
Trzy dni temu zostaliśmy poproszeni o pomoc dla Misi w tragicznym stanie. Decyzja była natychmiastowa i jedyna możliwa. Zabieramy. Wczoraj sunia przeszła pod naszą opiekę i przyjechała do Warszawy. Bardzo dziękujemy Asi za zaufania i przekazanie nam tej jakże potrzebującej suni, Panu Piotrkowi, który adoptawał od nas Wedla a teraz jest domem tymczasowym dla Bacardiego za pomoc w transporcie oraz naszej Beacie i jej mężowi Leszkowi oraz Dominice z Psiej Duszki za transport do Warszawy. Bez Was to by się nie udało.
Relacja Asi:
26 wrzesień, 2016
Na pozór miał to być szczęśliwy dzień- dziś do upragnionego domu idzie nasz podopieczny Kowu. W międzyczasie telefon od Pani Ady-opowiada o bokserze z Bystrej....o widoku psa w tragicznym stanie. Rozmawiamy długo, ustalamy plan działania. To niesamowita i odważna kobieta wraca na miejsce-rozmawia z właścicielem psa (słowa opiekun nie użyję-bo z dbaniem o własnego psa nie ma on nic wspólnego). Niestety nie chce oddać psa, nie chce go sprzedać, mówi, że jest mu bliska. Nie chce przyjąć pomocy w żadnej postaci. Sprawa ląduje w Straży gminnej-okazuje się, że 5 lat temu ktoś już zgłaszał masakryczne zaniedbania Misi-bo tak ta bieda ma na imię. Sprawą zajmuje się Inspekcja weterynaryjna-oni też nie widzą podstaw do odebrania-choć pazury są tak przerośnięte-że każdy ruch zapewne boli-o widoku skóry nie wspomnę. Mijają dni, kolejny telefon do Straży Gminnej Ada proponuje pomoc w leczeniu, zawożeniu psa do lecznicy i pokrywaniu kosztów. Prosi o pomoc, by funkcjonariusze porozmawiali z właścicielem Misi. Wreszcie mamy zielone światło.
30 września, 2016
Jedziemy po Misię i jej właściciela. W lecznicy Med-Wet Dr Iza jest wstrząśnięta stanem psa. Przeprowadza wywiad. Okazuje się że od 5 lat Misia nie jest szczepiona, bo jest przewlekle chora. Podobno była leczona-w książeczce jeden wpis leczenia....nieskuteczny jak widać . Rozmowa przybiera inny charakter, Pani Iza tłumaczy jak bardzo Misia jest chora, ile trzeba środków finansowych, ile miesięcy leczenia-do tego kąpiele -pielęgnacja. Pyta ponownie, czy nie oddałby Misi-dla jej dobra. Właściciel się wreszcie godzi, podpisuje papiery. Widzimy, że sam jest dysfunkcyjny psychicznie, czy zdawał sobie sprawę z tego jak cierpi jego pies, nie wiemy. Nikt jednak wcześniej nie pomógł ani jemu, ani psu. Co gorsza-doprowadzono do rozwoju choroby-która przewlekła-wyniszczała organizm Misi. Pies został przewieziony do zaprzyjaźnionej Kliniki 3 diamenty-która prowadzi hospitalizację stacjonarną-szpitalną. Niestety, widząc jak bardzo poważnie jest chora Misia-zdaliśmy sobie sprawę, że nie udźwigniemy jej leczenia, opieki. Nie znamy specyfiki tej rasy, ale widziałyśmy jak bardzo są to wrażliwe psy. Jedyną organizacją jaka nam przyszła na myśl to Fundacja SOS Bokserom. Po uzgodnieniu szczegółów-dopełnieniu formalności psa przekazaliśmy w najlepsze ręce. Wiemy, że osoby, które tam działają-kochają i dbają o swoich podopiecznych w wyjątkowy sposób. Misia odjechała do Warszawy .....zdrowiej malutka.....
Joanna Kraj/Psia Ekipa/ Bielsko-Biała/ 02,10,2016
RELACJA I ZDJĘCIA Z WIZYTY W LECZNICY W JUTRZEJSZEJ RELACJI.
Leczenie Misi będzie długie i kosztowne, możesz jej pomóć wpłacając darowiznę z dopiskiem: "leczenie Misi"