Dostaliśmy relację z domu tymczasowego naszego podopiecznego Remusa, którego stan ostatnio się pogarsza. Bokser był na konsultacji kardiologicznej - koszt 100zł oraz na wizycie w lecznicy, gdzie zastosowano kastrację chemiczna i przekazano leki przeciwbólowe i przeciwzapalne n stawy. Koszt wizyty, kastracji chemicznej i leków 430 zł. W sumie do zapłaty faktury na kwotę 530zł. Dodatkowo, Fundacja zapewnia Ramzesowi karmę Royal Canin Hypoallergenic koszt koło 200 zł.
Darowizny dla Remusa w styczniu, lutym, marcu: 0 zł.
Wydatki: 530 zł leczenie i 400 zł karma.
Prosimy Państwa o adopcję wirtulaną Remusa lub zakup karmy Royal Canin Hypoallergenic dla niego.
Relacja Oli, opiekunki z domu tymczasowego:
"Hej! Przesyłam informacje o Maxie/Remusie.
W grudniu minął rok od kiedy opiekuję się Maxem. Nie jest to łatwy pies ale pewnie nie miał też lekkiego życia. Max jest bardzo miły do ludzi i większości psów ale niestety ma lęki, które nie ułatwiają nam życia. Najbardziej boi się huku i dziwnych dźwięków – jeśli coś takiego zdarzy się na spacerze to już wiadomo, że możemy wracać i nic z tego nie będzie. Ostatnio zaczął się panicznie bać samochodu, chociaż jeździł już bardzo ładnie, a w międzyczasie nic się nie zdarzyło, co mogłoby mu się źle kojarzyć z autem. Wybałusza przerażone oczy, zipie, ostatnio nawet się zsikał :/ w tym tygodniu zdarzyło mu się również 2 razy zsikać w domu mimo że był krótko po spacerze. Nie wiem czy nie zaczynają się u niego jakieś zmiany neurologiczne związane z wiekiem bo ogólne badania krwi ma całkiem dobre. Wyskakuje też jak oparzony z łóżka jak się go niechcący dotknie nogą – może wcześniej był przez kogoś kopany?
Na początku lutego zaczął wyraźnie odciążać tylną łapę. Po lekach i suplementach było trochę lepiej ale na początku marca napędził mi niezłego stracha, bo nie przywitał się jak wróciłam z pracy, a jak go obudziłam to stał zesztywniały i trząsł się z bólu. Okazało się, że odnowił mu się problem z kolanem tylnej łapy. Od początku ten łapeć był słabszy i bardziej wiotki, najprawdopodobniej po zerwaniu wiązadła krzyżowego, a teraz Max nie mógł zrobić ani kroku, nie podnosił głowy. Dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, kroplówkę i znów jest lepiej. Niestety ze względu na guza przy sercu operacja kolana nie wchodzi w grę. Póki co Max przez 10 dni dostaje Cimalgex. Jeśli to nie pomoże, trzeba będzie mu zrobić ortezę stabilizującą na obydwie łapy. Koszt to kilkaset złotych, więc mam nadzieję, że leki pomogą… Chociaż i tak dobrze, że to tylko noga, bo bałam się, że ma jakiś problem z sercem i nie dojedziemy do lecznicy.
8 marca byliśmy również na kontroli u dr Niziołka. Niestety guz jest już bardzo duży i prawie całkowicie przygniótł przedsionek – w marcu 2016 guz miał 4,34 x 5,17 cm, w lipcu 3,95 x 6,29 x 5,23 cm, a teraz już 4,5 x 5,5 x 7 cm. Oznacza to, że serce nie ma możliwości kurczyć się prawidłowo. O ile przy chłodniejszych dniach to właściwie nie problem, to niestety podczas upałów Max może często mdleć, kaszleć, mieć wodobrzusze i opuchnięte łapy. To niestety nie są dobre wiadomości, bo takie zmiany już się nie cofną. Póki co mamy zwiększyć Karsivan wspomagający przepływ krwi. Max dostał również nowy implant kastracyjny, żeby nie obciążać dodatkowo serca wiosennymi atrakcjami.
Ale – chociaż raz jest lepiej, raz gorzej – żyjemy, jeździmy do lasu, ćwiczymy na spacerach ze smaczkami a potem odpoczywamy na kanapie ;) Pozdrawiamy!"