Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Tośka:
"Tosiek na jesień zaczął mieć słabsze tylne nogi, do tego stał się niepokojąco mniej aktywny niż był wcześniej. Udałam się zatem na kontrolę serca do kardiologa, a także do ortopedy. Kontrola serca (echo) wykazało, że wada serca Tośka wraz ze starzeniem pogłębia się. Lekarz musiał zwiększyc dotychczas zalecone dawki leków o 3 razy. Po miesiącu odbyla się ponowna kontrola i na szczęscie sytuacja została względnie opanowana. Nie da się lekami zniwelowac całkiem wady serca, ale da się zmniejszyć przeciążenia i zniszczenia serca jakie jej towarzyszą. Tosiek po zwiększeniu dawek leków stał się żywszy i żwawszy. Do ortopedy udaliśmy się w celu wykonania zdjęcia pod kątem podejrzenia dysplazji. Okazało się, że Tosiek dysplazji nie ma, ale ma wcale nie mniej straszne schorzenie o nazwie "zespół końskiego ogona", na które wcześniej chorował fundacyjny Geralt. Tosiek jest wesoły i rozrabia, ale zespół postępuje, jego nogi słabną coraz bardziej i traci nad nimi kontrolę. Szczęście w nieszczęściu, że Tosiek chyba nie ma dużych dolegliwości bólowych związanych z tą chorobą, na razie kontroluje również swoje potrzeby fizjologiczne. Dni ma lepsze i gorsze, w gorsze nie wyjdzie sam po schodach, nie wejdzie na łóżko czy do auta, w lepsze wystarczy go trochę wspierać i podtrzymywac, żeby mu pomóc. W gorsze trzeba go całkiem wziąc na ręce. W domu widać często jak opada na kolana albo jak rozjedżają mu się nóżki. NIe przeszkadza mu to zasuwać za to na spacery do sadu jakby dostał zastrzyk z dopalacza - wtedy ze szczęścia nogi proste, a nawet jak nie to i tak pruje dalej, byle do przodu :) Chyba nie jest (na szczęście) świadomy tego, że staje się coraz bardziej niedołężny. Tosiek dostał lek od ortopedy na bóle neuropatyczne, dobrze na niego reaguje. W gorsze dni dostaje także lek przeciwbólowy, ale staram sie go nie faszerować nadmiernie, bo i tak ma wór leków od kardiologa i ortopedy. Od mniej więcej początku tego roku jeżdżę z nim co tydzień na masaże oraz bieżnię wodną, żeby zapobiec objawowo całkowitemu zanikowi mięsni. W gabinecie rehabilitacyjnym Tosiek głównie rozrabia, liże Panie fizjoterapeutki, zjada "ciastki" w nagrodę i kombinuje jakby to zrobić, żeby się nie narobić i zwiać z baseniku. Po rehabilitacji odpoczywa, a wieczorem wstaje jakby się dopiero urodził :) Tosiek ma zamówione specjalne siodełko do wspomagania wchodzenia do domu, do auta, do pomagania mu w chodzeniu w gorsze dni i specjalne gumowe buciki antypoślizgowe, żeby nie rozjeżdzały mu się w domu nóżki. Buciki jeszcze nie doszły, ale będzie w nich chodził w godzinach swojej szczytowej aktywności w ciągu dnia - o ile je zaakceptuje, bo z tym może być różnie (histeryk - wiadomo). Mam nadzieję, że ta choroba choć postępuje nigdy nie odbierze mu jego charakteru "bycia Tośkiem", że zawsze będzie pruł do przodu jak mały wierzgający koń wyścigowy, jak Tosiek po prostu."
Zapraszamy do obejrzenia filmu: staruszkowo przesypia deszczowy dzień z Tośkiem w jednej z ról