• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Lara zamieszkała w nowym domu

Nasza cudna Lara znalazła w końcu swój wymarzony dom, swój azyl, w którym bez problemu dogadała się z kotem rezydentem. Przygarnęła ją Magda, która jakiś czas temu pożegnała swoją sunię Niunię.

Relacja Magdy:

"Po śmierci ukochanej Niuni nie mogłam sobie poradzić – spędziłyśmy razem prawie 10 lat, dzieląc trudy i radości, spędzając razem wakacje, święta, leniwe kanapowe dni. Brak charakterystycznych odgłosów dzwonił mi w uszach nieznośną ciszą. Choć w domu jest dwoje nastoletnich dzieci i kot – bez małej Niuni jest okropnie pusto. I bardzo, bardzo smutno. Zaczęłam więc serfować po Internecie z pełną świadomością, że nie mogę teraz adoptować psa – żałoba jest zbyt świeża, jedziemy na wakacje itp. Nie jesteśmy gotowi.

Lara wpadła mi w oko od razu – wypatrzyłam ją w Fundacji, gdy jeszcze miała chore oko i zmagała się z cierpieniem. Obserwowałam różne psy, ale przede wszystkim ją. Coś w niej mnie poruszyło – może to, jak znosiła chorobę, może to śmiesznie zmarszczone czoło, układ fafli na piłce. Nie wiem. Zadzwoniłam w jej sprawie – właściwie po to, żeby zapytać, jak się ma i zapewnić Fundację, że nie mogę jej teraz wziąć. Jak zobaczyłam w Internecie, że została zoperowana, zadzwoniłam drugi raz i dowiedziałam się, że będzie miała dom – ktoś postanowił pokochać ją taką, jaka jest – niemłodą, z jednym okiem. Ukłucie żalu i radość, że jej się udało.

A we mnie puchła tęsknota. Za Niu. Ale życia nie da się przywrócić, cofnąć nieuleczalnej choroby, przecież próbowałam, tak długo. Zażenowana swoim zachowaniem pytałam spacerujących właścicieli bokserów, czy mogę je pogłaskać. To była już tęsknota za obecnością psa. Za stukotem pazurów, sapaniem, chrapaniem, ciężkimi westchnieniami.

I znowu zaczął się surfing po sieci. Odwiedziłam dwie suczki do adopcji, praktycznie byłam już na jedną zdecydowana – za jakiś czas, we wrześniu może, jak nie trafi jej się inny dom.

I wtedy zobaczyłam, że Lara wróciła z adopcji.

Decyzja o poznaniu Lary i sprawdzeniu jej reakcji na kota zapadła automatycznie. Zaczęliśmy ją wyprowadzać na spacery, coraz bardziej zauroczeni. Rozsądek nakazywał zaopiekować się nią od września, ale serce powiedziało, że bierzemy ją teraz – na początku sierpnia, na warunkach DT, by sprawdzić reakcję na kota i reakcję kota. No i możemy spędzić część wakacji razem.

Lara mieszka z nami od ponad tygodnia. Suczka bardzo źle słyszy, pewnie, jak rozmawialiśmy z Fundacją, na skutek nieleczonych uszu. Jedynym okiem nauczyła się kontrolować otoczenie. W domu nie alarmują jej żadne dźwięki życia codziennego, ani kuchenne ani żadne inne, więc co jakiś czas robi obchód i sprawdza stan osobowy i stan kulinarnyJ Dziwnie jest przyjść z pracy, grzebać kluczem w zamku, otworzyć drzwi i odkryć, że pies chrapie w najlepszeJ Uczymy się komunikować. Sunia jest niesamowicie nastawiona na kontakt z człowiekiem. Gadam do niej, tak jak gadałam sobie z Niunią, choć wiem, że mnie nie słyszy. Ale wie, że jestem blisko.

Larcia (Karmelka, jak czasami na nią mówię) jest bardzo delikatnym psem.Prowadzona na spacerze na smyczy wciąż się ogląda i sprawdza, czy za nią idziemy. Wystarczy lekko naciągnąć smycz by się zatrzymała i zmieniła kierunek. Niesamowite. W domu czeka, aż się poklepie kanapę/łóżko/fotel, zanim wskoczy. Jest grzeczna, dobrze wychowana.

Uwierzylibyście, że niedosłyszący i jednooki pies jest świetnym aporterem? I to bokser? Larka domaga się rzucania zabawek w domu i przynosi je natychmiast. Jak jeden domownik nie ma czasu, zamęcza kolejnego… Teraz w upały zabieramy ją na dłuższe spacery do zacienionych parków z sadzawkami i fontannami, żeby mogła się schłodzić. Karmelka uwielbia wodę i dobrze pływa. I aportuje patykiJ

Larka kocha jeść. Je dwa razy dziennie swoją michę, bez marudzenia i wybrzydzania, w tempie konkursowym, ale najchętniej nie poprzestałaby na tym. Zawsze, gdy jemy, czujemy na sobie czujne, brązowe oko…

Larka z nami zostaje. Błyskawicznie stała się członkiem rodziny i to dużej, z dziećmi, ciociami, wujkami, babciami, dziadzią. Brakowało tylko jej…"

 

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki