Misia odeszła...
Odeszła po cichu, jakby chciała oszczędzić nam trosk i zmartwień...
Jakby nie chciała robić wokół siebie niepotrzebnego szumu...
Położyła się, zasnęła i odeszła...
Życie z Misią nie należało do łatwych. Szczególnie początki obfitowały w agresywne zachowania i niemalże terroryzowanie innych psów, obszczekiwanie odwiedzających Fundację osób a nawet ostrzegawcze łapanie za rękę. Powoli Misia otwierała się na ludzi i zrozumiała, że nie każdy człowiek krzywdzi, że nie musi się bać, że tu nie spotka jej nic złego. Bokserka spała z opiekunką w łóżku, trzymając głowę na poduszcze.
Cieszymy się, że mogliśmy jej dać dobry dom i kochających opiekunów choć na końcówkę życia. Żałujemy, że tak późno bokserka trafiła pod naszą opiekę. Może gdyby wcześniej dostała pomoc, gdyby wcześńiej ktoś zainteresował się jej losem dziś nie żegnalibyśmy jej na zawsze...