Iskierka zgasła...
Gdy otrzymaliśmy zgłoszenie o cudnej, wychudzonej, z wielką naroślą na uchu Anie przebywającej w schronisku, naszym priorytetem było zabrać ją jak najszybciej i dać jej wszystko, czego potrzebowała. Zabraliśmy Anę do Fundacji, amputowaliśmy znowotworzone ucho, zachwycaliśmy się jej wspaniałym charakterem i wolą życia i nieśmiało wyglądaliśmy dla niej domu. l stał się cud...Ana znalazła wspaniałą, oddaną rodzinę, która dała jej raj na ziemi, Ana otoczona została miłością, opieką i troską. Tak bardzo się cieszyliśmy... Ana żyła pełnią życia i dawała opiekunom mnóstwo radości...ale i trosk.
W piątek opiekunka Any skontaktowała się z nami i poinformowała, że guz na szyi nagle bardzo rośnie, więc Ana dostała chemię dożylnie. Na poniedziałek umówiliśmy transport dla Any do Warszawy i konsultację onkologiczną. Mieliśmy nadzieję że Ana da radę...w sobotę bokserka odeszła...