Dostaliśmy relację i zdjęcia z Domu Tymczasowego Pako/Lucka:
"Dzień dobry!
Podróż z Warszawy do Gdańska Lucek przeżył zaskakująco dobrze, praktycznie cały czas leżał. Przed wejsciem do domu poszliśmy z nim na spacer jeszcze, żeby trochę ochłonął przed kotkami. Oczywiście tak się nie stało, kotki miały lekki koszmar, nadal trochę mają ale po konsultacji behawiorysty jesteśmy spokojni. Lucek chce się z nimi bawić, zwyczajnie bardzo go te koty interesują. Kocha jeść, dostaje od nas michę 3x dziennie trochę mokrej wymieszanej z suchą karmą. Za każde siku i kupę na dworze dostaje smaczka (naturalne bez żadnych świństw). Na razie spacery robimy 3x dziennie po osiedlu, coraz dłuższe, Lucek bardzo się stresuję otoczeniem. Jeśli jest za dużo ludzi na chodniku ( za dużo to znaczy więcej niż jedna osoba ) troszkę panikuje. Ogród już jest dla niego bezpieczny, chętnie z nami na niego wychodzi, dziś już nawet pierwszy raz burknął, duże czarne postacie a teraz ich dużo bo kurtki czarne i zima, przerażają go. Rano odwiedzili nas rodzice partnera, Jego ojciec jest postawnym dużym mężczyzną, na początku zaczął burkać i schował ogon pod siebie, po 15 min położył się na legowisko ale był przerażony, jak wyszli wrócił do normy, czyli ogonek i pozytywna energia. W domu czuje się najlepiej. Noce przesypia obok naszego łóżka, trąca nosem jak się obudzi - wtedy na siku na ogród. Za dwa tygodnie mamy umówioną kastrację z narkozą wziewną. Od marca zaczynamy kurs podstawowy w szkole dla psów Łajka w Gdańsku. Mamy nadal problem z kotem rezydentem ( 4 letnim kastratem), Kot nie może się odnaleźć i panicznie boi się Lucka, zachowuje bezpieczny dystans i jak pies jest obok ani drgnie, byle by ten go nie zauważył, jak zauważy i podejdzie to syczy i warczy przeraźliwie. Psu też się zdażyło warknąć. Koty mają jedzenie na najwyższym parapecie w kuchni ( jako że w odróżnieniu od psa muszą mieć ciągły dostęp do jedzenia) jeśli Lucek rozkmini że któryś z nich coś tam je, to wtedy nie chce odpuścić, wtedy potrafi warknąć, jesteśmy dobrej myśli i z czasem na pewno się do siebie przyzwyczają ;)) Lucek uwielbia się przytulać, wtedy całym swoim ciężarem kładzie pysk albo i całego siebie na człowieku. Nie pozwalamy mu na razie wchodzić na kanapę. Potrafi siad i uczy się komendy na miejsce. Zachowuje się jak szczeniak, gdyby nie nasza ciągła uwaga i to że nie zostaje sam pewnie nie miałabym już dwóch kapci ;p a kotki swoich zabawek.
Powolutku będziemy go socjalizować ze światem, jutro jedziemy nad jezioro na Kaszuby na spacer, zobaczymy jak się będzie zachowywał na łonie natury.
Pozdrawiamy serdecznie,
Agata, Kuba, Lucek i Koty"