• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Powiastka filozoficzna - część III

Zastanówmy się chociażby, jak niewytłumaczalnym zjawiskiem jest dla Mai i Tomisia winda. Skupmy się szczególnie na Tomisiu, który z racji swojej ślepoty nie wie nawet, jak ona wygląda. Jedyne, co wie, to to, że aby pójść na spacer, należy wejść gdzieś, gdzie dosyć często jest się podduszanym szczególnym odorem (prowokacyjne połączenie dymu papierosowego z oparami alkoholu), postać chwilę, a następnie pójść dalej. Dopiero wtedy dają do gęby zabawkę i pozwalają ruszyć na spacer. I po co ten postój, inhalacja i ciągłe wołanie Spokój! Siad!? Tego i najmądrzejszy z psów nie byłby w stanie pojąć. Nawet taki filozof jak foka Maja.
Trzeba bowiem przyznać, że zwierzę to zdradza wszelkie cechy wytrawnego filozofa. Choćby budowa ciała. Tomasz z Akwinu podobno był tak „duży”, że trzeba było wyciąć w stole półkole, aby mógł przy nim siedzieć. Maja jest tak „duża”, że czasem mam wrażenie, że w momencie adopcji ktoś się pomylił i adoptował dwa psy naraz. Ale dość o tym, gdyż jeszcze można będzie posądzić mnie o dyskryminację i szczególne zamiłowanie do wytykania wad cielesnych. Poza tym bądź co bądź, na budowie ciała nie kończą się cechy filozofa. Podstawą jest refleksyjne nastawienie do rzeczywistości. Zamiłowanie do badania rządzących nią tajemniczych prawideł, które, jak zostało wykazane na przykładzie windy, odbijają się echem w codziennych czynnościach.
I te zjawiska z prawdziwie filozoficznym zaciekawieniem bada foka. Psia metoda fenomenologiczna jest dużo prostsza od tych, które wymyślił człowiek, a ogranicza się do kontemplacji. Maja na spacerze przedkłada nad bieganie za kawałkiem gumy na sznurku – typowa rozrywka dla mas – stanie. Stać można przed śmieciarką, wielkim dołem w ziemi, koparką, przepełnionym koszem na śmieci, słowem czymkolwiek, co tylko swym rozmiarem, bądź wydawanym dźwiękiem, zwróci jej uwagę. Gdy w jej żyłach zaczną płynąć filozofinki, czyli krwinki odpowiadające za wywoływanie filozoficznego nastroju, wówczas Maja musi stanąć i patrzeć. A wierzcie mi – patrzeć może bardzo długo. Niestety jednak ten gatunek zwierząt gardzi po dziś dzień przelewaniem swych myśli na papier, zatem nie mogę przedstawić wyników tego głębokiego namysłu nad rzeczywistością. Czasem jednak Maja wydaje z siebie coś, co podejrzewam jest odpowiednikiem archimedesowegoEureka! a dla nas, ludzi, brzmi jak zwykłe darcie... jak chrapliwe szczekanie. Przez długi czas wywoływała je choćby wielka zmieniająca się reklama. Maja w drodze na spacer musiała przystanąć przed przewijającym się obrazem i wyrzucić z siebie buzujący w jej żyłach zachwyt.
Sytuacja ta pokazuje nam, że nie należy pochopnie w takich sytuacjach szarpać smyczą, na głos poddając w wątpliwość prawidłowe funkcjonowanie psiego mózgu. Jeżeli zwierzę nagle zaczyna zachowywać się w ludzkim rozumieniu głupio, jeżeli szczęką próbuje wydziobać dziurę w drzwiach windy (patrz Tomiś), bądź zjeść koparkę (Maja) zrozummy, że jest to wyraz filozoficznego pędu do badania codziennych lecz także codziennie tajemniczych zjawisk. Doceńmy to pragnienie poznania.
I udawajmy po prostu, że ten pies, który właśnie atakuje kółka kosiarki nie jest nasz, a to, że wisimy na drugim końcu smyczy, to dziwny przypadek, którym powinni zająć się ludzcy filozofowie. Część II Część IV

Jadwiga Buchholtz