"[…] ogarnęła mnie ciemność, przestałem myśleć i straciłem rachubę czasu. Wędrowałem daleko drogami, o których nic wam nie powiem".
Gandalfa poznaliśmy równo dwa lata temu i momentalnie zakochaliśmy się w jego mądrych oczach, które zapewne niejedno widziały. To musiały być przykre widoki, bo bił od niego smutek i zrezygnowanie. Potrzebował człowieka, który odczaruje Jego świat i pokaże mu do czego służy łóżko czy psia zabawka. Potrzebował Miłości, która zabliźni rany. Wszystko to dostał jak zwykle za późno. Otrzymał od nas dom i nowe życie w którym szczęśliwy pies leży na plecach. Otrzymał od nas rodzinę, której bardzo serdecznie dziękujemy za troskę, opiekę i wielkie serca. To były dwa ciężkie lata walki - najpierw o merdający ogon, później o zdrowie. Dziś żegnamy Gandalfa. Wiemy, że odchodził szczęśliwy. Otoczony miłością i prawdziwą rodziną. Rodziną, która zwalczyła smutek i lęk, ale nie mogła wygrać z wiekiem.