• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Magia wigilii


To był długi, wspaniały dzień. Dzieci, nawet to najstarsze, u progu dorosłości, nie mogły zasnąć, podekscytowane prezentami. Było już późno, gdy Jola – matka trójki pociech, pani domu, padła na fotel, wykończona, ale szczęśliwa, z uczuciem spełnienia i spokoju. Poczuła delikatne szturchnięcie w kolano i po chwili 30.kilogramowy słodki ciężar zwalił jej się na stopy. To Kuba – niedowidzący psi senior sprawdzał, czy pani jest tam, gdzie nos mu podpowiadał i ułożył się jak najbliżej tylko mógł.

Jola przymknęła oczy.
- To są nasze najpiękniejsze wspólne święta – usłyszała głęboki, lekko zachrypnięty głos.

Zdziwiona otworzyła oczy i rozejrzała się. „Karol jest w kuchni, czyżbym zasnęła?” pomyślała. Rozejrzała się i zobaczyła uniesiony psi pysk i wpatrujące się w nią z uwagą ciemne, lekko zamglone oczy. Nagle wiedziała.

- Kuba - powiedziała - Jak to możliwe, że ze mną rozmawiasz?

- Ot, magia świąteczna. Co roku chciałem z tobą pomówić, ale nigdy nie było to tak ważne jak dziś. To pewnie nasza ostatnia wspólna Wigilia i muszę powiedzieć ci, jak bardzo Was wszystkich kocham.

- ale jak to… ostatnia…?

- Pamiętasz, jak mnie Karol przyniósł do domu - też były Święta? Moje rodzeństwo trafiło pod choinkę, tylko ja zostałem położony w pokoju na posłanku i wszyscy mnie oglądali, pieścili, a potem przykryli kocem, żebym sobie pospał. Wtedy się was trochę bałem, bo mówiliście głośno, zwłaszcza Michaś.

No tak, Michał - sześcioletni wówczas chłopiec - był bardzo podekscytowany obecnością szczenięcia, tak bardzo marzył o psie - i oto jest, jak najlepszy prezent na święta. Jola dobrze pamięta ten wieczór. Piszcząca Kasia, rozszczebiotany Michaś, uśmiechnięty Karol - to były ich najcudowniejsze święta.

- O tak, marzył o tobie od zawsze, ale wiedział, że nie jesteś prezentem na święta, tylko nowym członkiem rodziny.

- Od początku kochał mnie jak brata, wiem o tym. Kiedyś w Wigilię o tym rozmawialiśmy, tylko on nie do końca rozumiał, co ja mówię. Dopiero dziś umiem posłużyć się waszym językiem. Ludzie są tacy skomplikowani...

Jola zamyśliła się. Przypomniała sobie, jak kiedyś, gdy była w ciąży z Anią, zastanawiała się, czy dadzą sobie radę. Dwójka dzieci, na utrzymaniu i pies, to już wydawało się ponad ich siły, a teraz jeszcze trzecie dziecko, ech. Nawet sprzeczali się o to z Karolem. Bokser miał wtedy trzy lata, wulkan energii, niczym nieokiełznany. Dziś aż jej głupio, że wtedy myślała, że nie da rady, że kiełkowała w niej myśl, by Kubę...

- Pamiętam, jak mnie chcieliście oddać – jakby czytał w jej myślach pies. - Jak wtedy płakałaś, że na pewno zrobię krzywdę dziecku, że nie dasz rady ze spacerami, że ciężko pójść na spacer z trójką dzieci i psem…

- Kuba, ja ... ja .... ja się wtedy bałam, ale przecież...

-... no tak, byłem członkiem rodziny. Wiem, że wam też nie było łatwo, dlatego bardzo się wtedy starałem... bałem się też, bardzo…

- ...ale my...

- Od początku czułem, że mnie jednak nie oddacie, przecież Michał i Kasia do dziś nie wyobrażają sobie wakacji, czy świąt beze mnie..."

- tak, a Anię nauczyłeś chodzić! Mam jeszcze te fotki, jak trzyma cię za kark i stawia pierwsze rozchwiane kroki... Byłeś dla niej...

- i jestem, przyjacielem - znam jej wszystkie dziecięce sekrety. Będzie mi jej brakowało, ale już jest na tyle duża, że ...

- Kuba! ale my bez ciebie, jak to?... nie damy sobie rady, nie możesz...

-... będę was pilnował - zza Tęczowego Mostu, będę was tak samo kochał.

-…ale…

-…chciałem ci tylko powiedzieć, że bardzo was kocham i jesteście dla mnie prawdziwą rodziną.

 

- Jolu, Jolu! Chodź... - Karol wołał z kuchni

- Zaraz, zaraz, to ty chodź szybko. Kuba... - (no jak to powiedzieć "mówi do mnie" !? - Karol pomyśli, że zwariowałam)

- Co Kuba? Chrapie, jak zwykle u twoich stóp, kochany, wierny pies. A pamiętasz tę Wigilię, jak do nas przyszedł...

napisały: gerta & janiotonio

Opowiadanie Wigilijne 2008: Najpiękniejsza Gwiazdka Fafla